Ponad trzy lata trwał proces sądowy wytoczony osobom z Zarządu Otwartych Klatek przez najbardziej wpływowego hodowcę norek w Polsce, Rajmunda Gąsiorka. Obecny Prezes Polskiego Związku Hodowców i Producentów Zwierząt Futerkowych zarzucał nam kłamstwa i zniesławienie jego osoby.
Ostatecznie sąd przyznał rację nam, a nie hodowcy, który twierdził, że zwierzęta zamknięte na swojej fermie „kocha więcej niż własne dzieci”. Według sędziego rzetelność i prawdziwość nagrań pokazujących cierpienie zwierząt na fermie Rajmunda Gąsiorka nie budzą wątpliwości, a nasze działanie było obroną ważnego interesu społecznego.

Proces był reakcją na publikację raportu „Drapieżny Biznes. Konsekwencje hodowli norek dla zwierząt, ludzi i środowiska” w 2013 roku oraz filmów i zdjęć pochodzących z fermy norek w Pawłowie, należącej do Rajmunda Gąsiorka. Publikacja zwracała uwagę na problemy z dobrostanem zwierząt, nieprawidłowości i protesty społeczne związane z działalnością przemysłowych ferm norek amerykańskich.

Towarzyszący jej materiał filmowy został nagrany na fermach dwóch członków zarządu Polskiego Związku Hodowców i Producentów Zwierząt Futerkowych. Organizacji branżowej, która przedstawia się jako ciało eksperckie w kwestii dobrostanu zwierząt i bierze czynny udział w opiniowaniu aktów prawnych regulujących hodowlę norek. Tymczasem w hodowlach prowadzonych przez jej reprezentantów aktywiści udokumentowali obecność okaleczonych, cierpiących zwierząt – nierzadko z głębokimi ranami, nieleczonych i trzymanych w ciasnych klatkach.

Przeczytaj także: Hodowca norek oskarża aktywistów śledczych Otwartych Klatek

Sąd wskazał na jedno zdanie z naszego raportu, dotyczące przeprowadzanych na fermie w Pawłowie kontroli, którego prawdziwości według sądu nie zdołaliśmy udowodnić. Jednak zdecydowanie najważniejszy jest fakt, że w toku procesu udowodniliśmy, że materiały nie zostały „nakręcone gdzieś w Chinach”, ale pochodzą z Polski – podobnie jak materiały z kilkudziesięciu polskich ferm futrzarskich opublikowane przez nas jesienią 2012 roku.

Nagrania z fermy w Pawłowie – jednej z największych inwestycji tego typu, w której w 60 tysiącach klatek Rajmund Gąsiorek trzyma nawet do 200 tysięcy zwierząt – udokumentowane były wskazaniami urządzenia GPS, a ich autorzy szczegółowo opisali to, co widzieli na własne oczy przy kręceniu materiału. Przedstawione przez nas dowody przekonały sąd – mamy nadzieję, że przekonają też polityków, w których rękach spoczywa los projektu zakazującego hodowli zwierząt na futra w Polsce.
To jednak nie koniec naszej batalii sądowej z Rajmundem Gąsiorkiem. Wkrótce na sali rozpraw spotkają się z nim aktywiści śledczy, którzy ujawnili przerażający stan zwierząt – są oskarżeni o naruszenie miru domowego fermy. Grozi im do roku więzienia.

Chcesz być informowany o postępach w procesie i naszych działaniach?

Chcę być na bieżąco