Kiedy zostałam weganką, czerpałam przepisy głównie z internetu. Były bardzo proste, często niezbyt dokładne i pozwalały może przeżyć, ale już niekoniecznie cieszyć się jedzeniem. A to przecież taka ważna rzecz.


jadlonomia_miniKsiążka kucharska Marty Dymek pokazuje współczesne oblicze kuchni wegańskiej. Jest smacznie i bynajmniej nie ascetycznie. Znajdziemy tu przepisy z różnych części świata, od typowo polskiego smalcu (z fasoli!), po tabbouleh czy tajską zupę tom kha.
Mnie osobiście ujęło to, że jest tu cała masa podstawowych przepisów. Takich, które czasami już się gdzieś widziało, ale nie pamięta się proporcji i później ciężko znaleźć ten przepis właściwy, bo proporcje w różnych propozycjach z blogów bardzo się od siebie różnią. To czyni z Jadłonomii świetny kurs gotowania dla początkujących wegan i wegetarian.

Jeśli ktoś nauczy się przyrządzać choćby kilkanaście z podanych tu dań, to będzie w stanie bez problemu funkcjonować na diecie roślinnej. Sekretem są bowiem właśnie te potrawy podstawowowe, później dorzucamy do nich nieco własnej inwencji, zaczynamy kombinować z innymi przyprawami i dodatkami i wychodzą nam zupełnie nowe dania. I tak krok po kroku uczymy się samodzielnie komponować dania z tego, co akurat jest w lodówce. To bardzo ważna życiowa umiejętność.
Oczywiście nie brakuje tu również przepisów na dania, którymi można zrobić wrażenie na gościach lub domownikach. Jednak więcej tego rodzaju przepisów znajdziecie na blogu Marty Dymek. W książce ewidentnie postawiono na pokazanie dużej ilości klasycznych dań. Uważam, że to dobry pomysł.

Bardzo podoba mi się też oprawa graficzna książki. Papier jest dość gruby i przyjemny w dotyku, a zdjęcia estetyczne, ale w taki spokojny i stonowany sposób.

Mam tylko wątpliwości dotyczące podziału potraw na kategorie. Podział ten na pierwszy rzut oka jest całkiem jasny, ale przy używaniu książki czasami zawodzi. Nie spodziewałam się potraw z bobu gdziekolwiek indziej niż w dziale “Warzywa strączkowe”, a przepisu na Chilli sin carne, w którym pierwszym wymienionym składnikiem jest fasola, w dziale “Pomidory, papryki i bakłażan”.

Przepisów nie jest tutaj zbyt dużo, cały spis treści mieści się na dwóch stronach, które łatwo objąć wzrokiem, ale gdyby taki podział był zastosowany w książce z kilkakrotnie większą ilością przepisów (a mam takie w kolekcji), to dość ciężko byłoby odnajdywać przepisy, które pamięta się po ich głównym składniku.
Dobrusia
19.02.2015