Leczyć każdy może

dolphin-203875_640Niewątpliwa inteligencja i urok delfinów przyczyniły się do tragedii tego gatunku. Stały się ofiarą nie tylko parków rozrywki, które traktują delfinaria jako dodatkową atrakcję, lecz również ludzi próbujących swych sił w alternatywnych metodach leczenia. Terapia z ssakami morskimi nie jest regulowana ani jednym zapisem prawnym. Nie określono granic, czasowych ani fizycznych, kontaktu dziecka z delfinem. Jest to niebezpieczne w takim samym stopniu dla zwierząt, jak i dla ludzi. Zestresowane, przemęczone, a czasem i chore osobniki potrafią być agresywne. Odnotowano wiele przypadków ataków delfinów na ludzi, niektóre z nich ze skutkiem śmiertelnym.

W naturze zwierzęta te są agresywne, znane z grupowych ataków na osobniki zarówno innego, jak i tego samego gatunku. Cechę tę dodatkowo nasila frustracja związana z brakiem ruchu (w morzach przemierzają codziennie setki kilometrów) oraz inne konsekwencje uwięzienia. Na wolności, walcząc o terytorium bądź samicę, mają szanse na ucieczkę. W niewielkim basenie możliwość ta została im odebrana.

Historia terapii z delfinami, czyli delfinoterapii (określanej również jako DAT, z ang. dolphin-assisted therapy), sięga końca lat 70. XX wieku. Wtedy to powstały pierwsze ośrodki rewolucyjnej, jak się wówczas zdawało, metody leczenia. Badania, będące wynikiem fascynacji relacją człowiek–delfin, dowodziły, że kontakt z tymi zwierzętami pomaga wyleczyć wiele chorób. Wśród nich wymieniano przede wszystkim autyzm, zespół Downa (choć, jak wiadomo, nie są to choroby uleczalne) i depresję.

Metoda zakłada, że obcowanie w basenie z delfinami pomaga (zwłaszcza dzieciom) przezwyciężyć choroby neurologiczne, reumatologiczne i psychiczne. Czas spędzony na grach, przytulaniu i głaskaniu zwierząt oraz wspólnych zabawach, ma działać dobroczynnie na ludzki organizm. Część rodziców potwierdza, że dzieci z zaburzeniami psychoruchowymi leczone tą formą terapii wydawały się po zajęciach spokojniejsze i miały mniejsze problemy z koncentracją. Nie udało się jednak ustalić, czy zbawienny wpływ na ich zachowanie miały delfiny czy ćwiczenia w wodzie.

Walka o zdrowie

Badania, które przez zwolenników DAT uznawane są za dowód skuteczności terapii, zdają się co najmniej dyskusyjnej jakości. Jednym z nich jest przeprowadzone w 2005 r. doświadczenie, w którym brało udział zaledwie 25 osób i to tylko przez okres 2 tygodni. Uczestnicy cierpieli na lekką depresję.

W innym badaniu pomiary przy użyciu systemu monitorowania sygnału fal mózgowych wykazały, że po pływaniu z delfinami ludzki mózg jest bardzo zrelaksowany. Jednak nie w większym stopniu niż po kontakcie z psem, kotem czy po zażyciu ciepłej kąpieli. Co ciekawe badanie to przeprowadzone zostało przez AquaThought Foundation, jedną z organizacji mających na celu doprowadzenie do uznania delfinoterapii za część medycyny konwencjonalnej.

Po stronie przeciwników DAT znajdują się nie tylko organizacje broniące praw zwierząt czy zajmujące się ochroną ssaków morskich. O zdelegalizowanie tej formy terapii walczą również instytucje takie jak Research Autism – jedyna brytyjska organizacja charytatywna, zajmująca się wyłącznie badaniami nad leczeniem autyzmu. Na swojej stronie Research Autism zamieściło oświadczenie, w którym zaznacza, iż obecnie liczba potwierdzonych naukowo dowodów na skuteczność delfinoterapii w zakresie zaburzeń związanych z autyzmem jest niewystarczająca. Organizacja dodaje, że DAT budzi kontrowersje natury etycznej, a ponadto stanowi zagrożenie w sferze fizycznej, zarówno dla ludzi, jak i delfinów – oprócz wspomnianych zachowań agresywnych wymienia ryzyko przenoszenia chorób ze zwierząt na ludzi i odwrotnie. Research Autism podkreśla, że znane są inne rozwiązania niż delfinoterapia, zdecydowanie mniej kosztowne i nie niosące ze sobą ryzyka dla biorących w nich udział ludzi i delfinów.

A_pod_of_spinner_dolphins_in_the_Red_SeaCiekawy fragment na temat zastosowania mechanicznych delfinów i skuteczności delfinoterapii można znaleźć w artykule Anny Olej-Kobus „Odpływ w delfinarium”, który został opublikowany w „Polityce” w sierpniu zeszłego roku:

„Wiemy też więcej o „cudownych” skutkach delfinoterapii: David Nathanson, dawny guru i propagator delfinoterapii, w 2007 r. opublikował zaskakujące badania dotyczące użycia sztucznego delfina – wyprodukowanego jako elektronicznie sterowana kopia zwierzęcia dla potrzeb filmu. Badaniu poddano 35 dzieci z siedmiu krajów z różnymi dysfunkcjami neurologicznymi i genetycznymi. Nie tylko nie było znaczących różnic pomiędzy wykorzystaniem żywych delfinów i sztucznego zwierzęcia, lecz w przypadku dzieci z głęboką niepełnosprawnością zastosowanie sztucznego delfina okazało się znacznie bardziej skuteczne.

Co do efektów terapii z delfinami trudno nam się wypowiadać. Kilkoro dzieci będących pod opieką Fundacji Synapsis brało udział w turnusach delfinoterapii, z reguły na Krymie. Rozmawiałam z terapeutkami tych dzieci: u każdego z nich po takim turnusie następowała poprawa samopoczucia, zrelaksowania się. Natomiast nie obserwowaliśmy żadnych zmian w nasileniu samych objawów autyzmu –mówi Joanna Grochowska, wiceprezes Fundacji Synapsis zajmującej się osobami z autyzmem.”

Na naszym podwórku

W Polsce czołowym przykładem walki o delfinoterapię jest Górnośląskie Centrum Delfinoterapii (GCD). GCD od kilku lat próbuje uruchomić swój ośrodek. Jednak banki nie udzielają im kredytu. Przyczyn odmowy można szukać na stronie samego Centrum. Przeszukawszy wszystkie zakładki, nie znajdujemy żadnego odnośnika, cytatu bądź oświadczenia, że terapia z delfinami jest skuteczna. Możemy jednak przeczytać śmiałe stwierdzenie, że „stanowi doskonałe leczenie wspomagające”. Schorzenia leczone tą metodą to, według Górnośląskiego Centrum, między innymi dysleksja, psychoza maniakalno-depresyjna, a nawet białaczka. Co ciekawe, informacji o leczeniu białaczki w delfinariach nie ma na stronach poświęconych tej chorobie. Wzmianki o tym próżno szukać na stronach amerykańskich – National Cancer Institute (www.cancer.gov), The American Institute for Cancer Research (www.aicr.org) czy American Cancer Society (www.cancer.org). Nie da się zarzucić Górnośląskiemu Centrum Delfinoterapii kłamstwa, w końcu pisze jedynie o tym, że wymienione choroby leczy się w ten sposób, nigdzie nie stwierdzając, że jest to leczenie skuteczne.

https://www.facebook.com/pages/G%C3%B3rno%C5%9Bl%C4%85skie-Centrum-Delfinoterapii/171940959505471?fref=ts

https://www.facebook.com/pages/G%C3%B3rno%C5%9Bl%C4%85skie-Centrum-Delfinoterapii/171940959505471?fref=ts

Facebookowy funpage również nie pozostawia wątpliwości, co do tego, że „leczenie” nie miałoby być jedyną działalnością takiego ośrodka.Na profilu GCD możemy obejrzeć m.in. takie filmiki, na których zestresowane zwierzęta są poddawane idiotycznej tresurze. Ssaki, które w naturze tworzą skomplikowane sieci społeczne i zajmują drugie miejsce (zaraz po człowieku) w stosunku wielkości mózgu do reszty ciała są zmuszane do synchronicznego śpiewu przez treserkę przebraną w strój świętego Mikołaja. Scena rozgrywa się na niewielkim, kuriozalnie udekorowanym basenie, oświetlonym sztucznymi światłami. Do tego dzieje się w Japonii, która jest znana z krwawej rzezi waleni. Wszystko wygląda zdecydowanie bardziej jak cyrk i bynajmniej nie wywołuje skojarzeń medycznych. Może poza tym, że co wrażliwsze osoby mogą rozchorować się ze złości na myśl o tym, że GCD będzie chciało stworzyć coś podobnego w Polsce.

http://mszczonow24h.pl/aktualnosci/pierwsze-polsce-delfinarium-mszczonowie/

http://mszczonow24h.pl/aktualnosci/pierwsze-polsce-delfinarium-mszczonowie/

Na szczęście wieloletnie próby GCD nie kończą się sukcesm. Ostatnio na pomysł zarobienia na delfinach wpadła również gmina Mszczonów. Na portalu mszczonów24h.pl nie ukrywa się nawet, że „leczenie” nie było pierwotną motywacją, która zrodziła ten pomysł. Portal pisze wprost: „Pomoc basenom termalnym w utrzymaniu dobrej kondycji finansowej ma pierwsze w Polsce DELFINARIUM”. I dalej: „Budowa delfinarium we Mszczonowie okazałaby się zapewne żyłą złota dla miasta”. Portal też wykazuje się brakiem wiedzy pisząc jakoby to wiązki ultradźwięków emitowane przez delfiny powodowały cudowne uzdrowienie. Jest to niemożliwe, ponieważ delfiny żyjące w małych basenach przestają posługiwać się echolokacją. W naturalnym środowisku ultradźwięki pomagają im się zorientować na szerokich i nieznanych wodach, natomiast w opływanym nieskończoną ilość razy basenie odbijanie się wiązek ultradźwięków jest dla nich po prostu nie do wytrzymania.

Nie sposób dziwić się rodzinom chorych, które chwytają się każdej szansy na wyleczenie bliskich im osób. Łatwo padają one ofiarą manipulacji i zwykłej reklamy. Ośrodki DAT, takie jak ten mający powstać na Górnym Śląsku, wspierają się nawzajem, zamieszczając na swoich stronach odnośniki do innych centrów delfinoterapii.

W świetle wiedzy jaką obecnie posiadamy, delfinoterapia jest brnięciem w ślepy zaułek. Oferuje złudne nadzieje na pomoc, odwraca uwagę od innych możliwości leczenia. Nie zmniejszając bólu chorych, powoduje zbędne cierpienia zwierząt, które tak bardzo podziwiamy.

Warto też zwrócić uwagę na to, że coraz więcej krajów (m.in. Wielka Brytania, Cypr, Słowenia, Brazylia, Chile) zakazuje delfinoterapii lub stawia tak wysokie wymagania delfinariom, że przestają być one opłacalne. Indie natomiast poszły jeszcze o krok dalej i, bazując na naukowych doniesieniach potwierdzających niezwykła inteligencję i umiejętoności społeczne tych zwierząt, przyznały delfinom status osób poza-ludzkich (ang. non-human person). Pisaliśmy o tym tutaj. Ten status nadaje delfinom pewne prawa, zamykając jednocześnie drogę do wykorzystywania ich w delfinariach.

Na koniec dodamy jeszcze, że delfiny przeważnie trafiają do delfinariów poprzez wyłapanie ich z naturalnego środowiska. Prawie połowa delfinów nie przeżywa stresów związanych z transportem, niewolą i zmianą warunków życia. W morzach i oceanach delfiny żyją przeciętnie 20-30 lat (a mogą dożyć nawet do 50), podczas gdy w basenach żyją zaledwie ok. sześciu.

Zastanówmy się, czy sympatia, jaką czujemy do tych pięknych zwierząt i egoistyczna chęć spędzenia czasu w ich bliskim otoczeniu, powinny przesłaniać nam uczucia wyższe, takie jak empatia – zarówno wobec chorych, jak i wobec delfinów.

 04.07.2015

Fragmenty tekstu ukazały się pierwotnie na stronie portalu Mobilne Kobiety

Marlena Kropidłowska (aktualizacja)