Książka Dariusza Gzyry jest jedyną w swoim rodzaju pozycją wśród polskich publikacji poświęconych tematyce zwierzęcej.  Zakres tematów poruszanych w “Dziękuję za świńskie oczy” jest bardzo szeroki – od zjadania zwierząt, przez oglądanie zwierząt, posiadanie zwierząt, aż po testowanie kosmetyków i leków na zwierzętach – wszystkie sposoby, na które krzywdzimy zwierzęta.
Tematy omawiane są na wielu płaszczyznach – dominująca wydaje się perspektywa filozoficzna, ale nie brakuje też spojrzenia kulturoznawczego, politycznego czy aktywistycznego, a nawet językowego. 
Sam tytuł książki jest dwuznaczny: “Dziękuję za świńskie oczy” odnosi się do historii o szkolnej wizycie w rzeźni, z której pamiątką były właśnie świńskie oczy. Gzyra traktuje jednak świńskie oczy metaforycznie, jako zwierzęcy (odmienny od ludzkiego) sposób widzenia świata: “(…) bardzo przydałyby nam się oczy zwierząt, bo ludzkie najwyraźniej nam nie wystarczają” – do pełnego doświadczania świata, ale także do zdania sobie sprawy z tragedii będącej udziałem milionów zwierząt.

Dziękuję za świńskie oczy - recenzja

fot: Konrad Łoziński

Tragedia ta zdaje się stanowić tło całej książki. Tylko niektóre jej rozdziały w sposób bezpośredni odnoszą się do produkcji przemysłowej mięsa, nabiału i jaj kurzych.

Przeczytaj także: 5 pytań do Dariusza Gzyry, autora książki „Dziękuję za świńskie oczy”

Książka, zgodnie ze swoim podtytułem, opisuje wiele różnych sposobów na jakie krzywdzimy zwierzęta, jednak omawiane w niektórych rozdziałach drastyczne, głośne medialnie przypadki (takie jak znęcanie się ze szczególnym okrucieństwem nad psami czy zabicie nadmiarowej żyrafy w ogrodzie zoologicznym) zdają się być przedstawiane niejako na tle ogromnej tragedii, która dla większości ludzi pozostaje niezauważona.

Dziękuję za świńskie oczy - recenzja

fot: Konrad Łoziński

Źródeł tej niezauważalności tragedii milionów zwierząt można dopatrywać się w normach kulturowych, a także zinstytucjonalizowaniu przemocy wobec zwierząt, gdzie w przypadku hodowli przemysłowej mamy do czynienia z pragnieniem zysku ze strony producenta.
W system ten uwikłany jest także konsument, który z jednej strony może być postrzegany jako w pewnym sensie jego ofiara, która ukształtowana jest w ten sposób, by nie poddawać refleksji pochodzenia kupowanych produktów. Z drugiej jednak strony “wciąż pozostaje nieusuwalny akt jednostkowej konsumpcji.
Pierwotny powód łańcucha śmiercionośnych zdarzeń”. Nie da się całkowicie odrzucić odpowiedzialności za wybory konsumenckie, w których tkwi potencjał do zmiany systemu, lub chociażby sprzeciwu wobec niego. 

W jednostkowych działaniach tkwi wielka siła, jak zaznaczone to zostało w rozdziale “Mały aktywizm wielu jest wielki”. Jednocześnie Gzyra dostrzega także konieczność działania i wprowadzania zmian na poziomie systemowym. Nawet jeśli zmiany te mogą być nieznaczne, należy dążyć do nich, aby krok po kroku przybliżać się do celu, który Gzyra określa jasno jako całkowitą abolicję, czyli zupełne zaprzestanie wykorzystywania zwierząt. Podejście to nazywane jest “pragmatycznym abolicjonizmem” i jego istotę doskonale oddaje cytat:

“Nie zawsze trzeba wykrzyczeć, że satysfakcjonująca jest jedynie całkowita sprawiedliwość, chociaż zawsze powinno się o tym myśleć”. 


“Dziękuję za świńskie oczy” stanowi doskonałą lekturę, która może poszerzyć perspektywę czytelnika lub stanowić punkt wyjścia do dalszych rozmyślań – nawet jeśli nie zgadzamy się ze wszystkimi opiniami autora.
Z pewnością jej atutem jest także bogata bibliografia, dzięki której łatwo możemy poszerzyć wiedzę o tematy, które nas zainteresują – a takich w “Dziękuję za świńskie oczy” zdecydowanie nie brakuje. Właśnie ze względu na przekrojowy charakter i różnorodność wątków książka zdecydowanie jest pozycją wartą uwagi.