W ostatnich miesiącach pojawia się na polskim rynku wydawniczym coraz więcej książek dotyczących praw zwierząt i diety wegańskiej. Trend ten cieszy, bo świadczy o rosnącej popularności tego typu etycznych rozważań i ich praktycznych konsekwencji, czyli zmiany diety na niekrzywdzącą zwierząt. Warto zgłębiać temat i czytać takich pozycji jak najwięcej, by mieć podbudowę pod dyskusję ludźmi ciekawymi naszych wyborów i decyzji.

Książka Karen Duve wyróżnia się na tle typowych etyczno-filozoficznych rozważań o prawach zwierząt, nie jest bowiem suchym traktatem o etyce, lecz kroniką bardzo ciekawego autoeksperymentu. Oto bohaterka książki, dobiegająca pięćdziesiątki dziennikarka Karen, odżywiająca się w tradycyjny sposób Niemka, postanawia stopniowo modyfikować swoją dietę tak, by stała się ona jak najmniej uciążliwa dla środowiska i zwierząt. Szuka jednocześnie odpowiedzi na wiele pytań – co to znaczy jeść przyzwoicie? W jakich warunkach żyją zwierzęta w chowie przemysłowym? Dlaczego wegetarianizm nie jest ostateczną odpowiedzią na ich potrzeby?

Książka relacjonuje wielomiesięczne zmagania z kolejnymi zmianami i stadiami dietetycznymi, do których autorka podchodzi bardzo poważnie – najpierw postanawia jeść tylko żywność ekologiczną, co jednak nie rozwiązuje problemu cierpienia zwierząt. Dojrzewa do odrzucenia mięsa, po czym zaczyna zgłębiać kwestię hodowli kur i krów, a fakty, które poznaje, prowadzą ją prostą drogą ku weganizmowi.Cały „autoeksperyment” prowadzony jest w sposób przystępny i dokładny, a opisany z wielką dozą humoru i szczerości (autorka dokumentuje również swoje wpadki, co czyni ją bliższą przeciętnemu, początkującemu czytelnikowi). Za pomocą swojego „eksperymentu” pokazuje, jak podejmować pewne żywieniowe i etyczne decyzje, jakie konsekwencje za nimi podążają i jakie towarzyszą im rozterki. Udowadnia też, że to, co na początku wydaje się trudne, wręcz niemożliwe, po przemyśleniu i wdrożeniu staje się proste i że, jeśli już znajdziemy się w punkcie, w którym czujemy, iż chcemy pewnych zmian w naszym podejściu do zwierząt dokonać, dokonanie ich staje się nieuniknione.

Książka przyda się od niedawna kwestionującym swój dotychczasowy styl życia i odżywiania, bo autorka wyjaśnia najprostsze kwestie i szuka odpowiedzi na najbanalniejsze pytania, nie zakładając a priori, że coś jest prawdą, lecz szukając faktów na potwierdzenie. Rozwiewa takie wątpliwości jak Dlaczego nie powinno się jeść jajek? Dlaczego mamy współczuć pszczołom? Co jest złego w jeździe konnej? Co zrobić ze skórzanymi ubraniami po przejściu na weganizm? Ciekawy jest fakt, że Duve mieszka na wsi, sama hodując kilka kur, konie i osły, dzięki czemu jej dylematy związane z hodowlą zwierząt są autentyczniejsze, a jej decyzje bardziej wiążące. Rozważa także kwestie ekologiczne (m.in. długofalowe koszty chowu przemysłowego, przeludnienie) oraz etyczne (czy człowiek jest „koroną stworzenia”? kto właściwie dał mu prawo do postrzegania samego siebie jako istoty wyższej kategorii?). Bez skomplikowanych filozoficznych terminów, bez stron pełnych dat i odniesień historycznych, a tylko zastanawiając się nad trybem życia współczesnych społeczeństw rozwiniętych, czytając i rozmawiając z ludźmi, Duve tworzy fascynującą historię o tym, co się wydarzy, gdy postaramy się zdjąć klapki z oczu i zahamować nasze mechanizmy wyparcia.

Publikacji można zarzucić pewne uproszczenia, ale swój cel – przetestowanie na „żywym organizmie” czy da się jeść i żyć wygodnie, ale w zgodzie z etycznymi zasadami i bez krzywdy zwierząt – spełnia bardzo dobrze. Wahacie się, zastanawiacie nad odrzuceniem mięsa, nabiału? Poczytajcie Karen Duve, która miała podobne dylematy i rozstrzygała je w codziennej praktyce.

Karen Duve, Jeść przyzwoicie.
Wydawnictwo Czarne
Wołowiec 2013
s. 335
Magda
19.08.2013