Dzięki kampanii RoślinnieJemy udało nam się przekonać ponad 100 restauracji do wprowadzenia w pełni roślinnych posiłków do swoich menu. Niedawno mogliście przeczytać na naszym blogu, jakie argumenty przemawiają za podjęciem takiej decyzji. Okazuje się, że niektórzy restauratorzy biorą sprawy w swoje ręce, nie czekając wcale na prowadzone odgórnie kampanie.

Stock Pot, Ryga. Fot. Justyna Rządeczko

Stock Pot, Ryga. Fot. Justyna Rządeczko

Nikogo nie dziwi, że restauratorzy na Zachodzie coraz częściej z własnej inicjatywy wprowadzają do swojej oferty wegańskie dania. Zaskoczyć niektórych może jednak to, że właściciele lokali w Polsce, a nawet jeszcze dalej na wschód Europy, również sami zauważają rosnące zapotrzebowanie na roślinne posiłki i na nie odpowiadają. W czasie pracy nad kampanią wielokrotnie trafialiśmy na lokale, które samodzielnie rozpoczęły próby zweganizowania swojego menu – przykładem mogą tu być pizzerie, które coraz częściej sięgają po roślinne sery.

Miłą niespodzianką dla mnie, jako osoby działającej na rzecz kampanii RoślinnieJemy, było natknięcie się na tak świadomy nowych trendów lokal w Rydze. Podczas kilku spędzonych tam tygodni miałam okazję wielokrotnie obserwować tłumy klientów w niewielkiej restauracji Stock Pot, która postawiła na nietuzinkowy pomysł – codziennie zmieniane menu składało się najczęściej z trzech zup i trzech dań głównych, przy czym zawsze jeden zestaw był mięsny, jeden wegetariański, a jeden wegański. Dania wegańskie cieszyły się taką samą popularnością jak pozostałe – wcale nie dlatego, że uczęszczało tam tak wielu wegan, lecz dlatego, że były one po prostu smaczne. Ponadto zachowana proporcja dań mięsnych, wegetariańskich i wegańskich sugerowała klientom, że dania roślinne nie są wcale dziwacznym wynalazkiem przeznaczonym jedynie dla wegan, lecz mogą stanowić pełnowartościową alternatywę dla każdego.

Obserwowanie, jak wielu ludzi, będących z pewnością na co dzień na tradycyjnej diecie, wybierało dania roślinne, przypominało mi o jednej z najważniejszych myśli, które towarzyszą wszystkim aktywistom działającym na rzecz RoślinnieJemy – każdy sprzedany w restauracji posiłek roślinny to o jedno danie mięsne mniej.

Stock Pot, Ryga. Fot. Justyna Rządeczko

Stock Pot, Ryga. Fot. Justyna Rządeczko

Warto wspomnieć tu o jeszcze jednej rzeczy – w czasie rozmowy z aktywistami łotewskiej organizacji Dzīvnieku brīvība dowiedziałam się, że w tym kraju zdobycie takich rarytasów jak roślinny ser jest o wiele trudniejsze niż w Polsce. Stock Pot jest więc przykładem miejsca, w którym to wyobraźnia kucharzy pozwala na stworzenie pysznych roślinnych dań z ogólnodostępnych składników.

To pokazuje, że kampania RoślinnieJemy ma szansę trafić ze swoim przekazem do każdego lokalu. Naprawdę nie potrzeba wiele, by stworzyć smaczny wegański posiłek, który może zostać zakupiony przez każdego, co wyjdzie na dobre wszystkim – restauratorom, klientom i zwierzętom.

Justyna Rządeczko

08.03.2015