Jak to? Jesteś weganinem i zdarza Ci się jeść śmietanę w zupie?
Pewnie wielu z was słyszało to pytanie (albo nawet je zadawało) skierowane do osób, które z różnych powodów odstępowały od czasu do czasu od wegańskiej diety: “Jak to, weganie jadają ser?”.
Jack Norris, szef Vegan Outreach, jednej z najbardziej skutecznych prozwierzęcych organizacji na świecie, powiedział kiedyś coś, co wielu z was może zaskoczyć.

Co? O nie, to już nie jest weganizm!
Zapytaliśmy kilka osób na diecie roślinnej, co oznacza dla nich bycie weganinem/ weganką.
Patrycja
Weganizm jest dla mnie unikaniem cierpienia zwierząt – w jak największym stopniu jest to dla  mnie możliwe. Co to znaczy? To znaczy, że jem na tyle roślinnie, jak tylko mogę. Sama gotuję tylko i wyłącznie wegańsko, a kiedy wychodzę na miasto wybieram roślinne opcje. Jednak jeśli zostanę gdzieś zaproszona i dostanę do jedzenia coś wegetariańskiego, nie mam z tym problemu. Doceniam, że ktoś postarał się dla mnie o danie bezmięsne. Tak samo na wyjściach służbowych czy weselach. Nie chcę, aby osoby wokół mnie myślały, że dieta w pełni roślinna tworzy problemy i w ten sposób ich do niej zniechęcić.

Krzysztof
Znalazłem równowagę, dzięki której weganizm nie jest uciążliwy ani nie jest odczuwalny jako pasmo wyrzeczeń, lecz coś prostego, co jednocześnie powoduje minimalizację mojego szkodliwego wpływu na zwierzęta i środowisko. Może nie jestem w tym perfekcyjny, bo gdy idziemy na służbową kolację, to zamawiam możliwy wegański posiłek (np. pakora z frytkami i sałatkami), a nie odmawiam ostentacyjnie, bo możliwe jest, że używają frytury, która nie jest 100% roślinna. Zdarzyło mi się zjeść mały symboliczny kawałek tortu urodzinowego koleżanki z pracy. Nie przepytuję przyjaciół, którzy w gościnie podają mi sok owocowy, czy przypadkiem nie ma w nim koszenili.
Dzięki temu już prawie 5 lat nie jem produktów odzwierzęcych, a wielu moich znajomych również przekonuje się do choćby wypróbowania takiego sposobu odżywiania.

Piotr
Sądzę, że nazewnictwo ma tu drugorzędne znaczenie. Dla mnie ważne jest, żeby zminimalizować cierpienie zwierząt i nie ma dla mnie znaczenia, czy znajomi mówią o mnie “weganin” czy nie. Pamiętam fajny wykład Tobiasa Leenaerta, uznanego mówcy i trenera, który sam też jest weganinem. Powiedział: “To, co wkładasz do ust jest mniej ważne od tego co, z tych ust wychodzi”. I ja się z tym zgadzam. Ważne jest, aby do diety roślinnej przekonywać jak najwięcej ludzi. Jeśli jesteś w knajpie ze znajomymi i zrobisz kelnerowi scenę tylko dlatego, że nieopatrznie dodał do zupy łyżkę śmietany, to sorry, ale nie uratujesz tym żadnej krowy, a dodatkowo zrazisz do siebie i weganizmu swoich znajomych. Na co dzień unikam wszystkich produktów odzwierzęcych, nie kupuję ich, nie jem, ale robię wyjątki w sytuacjach WYJĄTKOWYCH, bo umiem oszacować, co w danej sytuacji jest lepsze dla zwierząt. Bo przecież o zwierzęta tu chodzi.

Sandra
A ja właśnie uwielbiam ser, pleśniowy najbardziej z pieprzem. Zależy mi też na zwierzętach. Więc uznałam, że zrezygnuję z mięsa i wszelkiego nabiału za wyjątkiem tego jedynego sera. Jestem weganką jedzącą raz w miesiącu ser. Tak, uważam, że to jest OK.