Co zabrać do wegańskiego plecaka, by bez problemu zdobywać kolejne szczyty? Oto mały poradnik podparty niemałym doświadczeniem w górskich wojażach.

Zanim pierwszy raz wybrałam się w góry jako weganka długo szukałam inspiracji co mogę zabrać ze sobą do jedzenia. W internecie nie znalazłam zbyt wielu informacji. Chcąc nie chcąc zaczęłam eksperymentować.
Pierwsze próby nie były najbardziej udane. Pamiętam jak na Morskie Oko, czyli na 3,5 godzinny marszu i to w deszczu, wrzuciłam do plecaka kilogram ugotowanych ziemniaków, surówkę, kotlety sojowe, szklany słoik z sosem i kuskus.
Plecak był tak ciężki (bo poza jedzeniem, był tam ekwipunek na kilka dni wędrówki), że w połowie drogi postanowiliśmy zjeść chociaż część ciężaru! Ziemniaki z deszczówką i igłami – pycha.
morskie-oko-617930_1920

Oto kilka przydatnych uwag o czym warto pamiętać zanim wyruszycie na szlak:

  • Chodząc po górach z plecakiem spalamy bardzo dużo energii, musimy sobie więc ją dostarczyć! Wysokokaloryczne posiłki to podstawa.
  • Każdy dodatkowy kilogram w plecaku przy wchodzeniu pod górę po kilku godzinach oznacza wrzynające się szelki i bolące plecy. Warto więc pamiętać, żeby produkty które ze sobą zabieramy były lekkie. Odpada słoik sosu z warzywami, kilogram jabłek na deser i kilka puszek strączków.
  • W schroniskach nie znajdziecie raczej nic wegańskiego, czasami trafić można na sałatkę ale to rzadkość. Najlepiej przygotować się na to, że nic nie będzie można zjeść
  • Ja nie potrafię już obejść się bez turystycznej kuchenki. Jest bardzo mała i lekka, butla z gazem też nie waży więcej niż 200 g, a w zestawie z menażką, pozwala zjeść gorący posiłek po całym dniu wysiłku.
  • wybierajcie lekkie produkty, takie, które można łatwo i szybko podgrzać. Dla mnie ratunkiem były zupy i drugie dania firmy SYS. Jedna porcja waży tyle co zupka chińska, a składa się z kaszy i suszonych warzyw. Żeby je ugotować potrzebujecie tylko wodę i odrobinę soli do smaku. Są pożywne, bez konserwantów i smaczne.
  • Pamiętajcie, że jemy także w tracie marszu, gdzie podgrzewanie zazwyczaj nie wchodzi w grę. Warto zabrać ze sobą batony z bakaliami, mieszanki studenckie, czekoladę. To szybki zastrzyk energii i ratunek kiedy od nadmiernego wysiłku spadnie nam cukier.
  • W pierwszych dniach wyprawy możecie przygotować sobie kanapki, ale wnoszenie dużej ilości chleba lub bułek nie ma sensu, po prostu się zeschnie.
  • Zamiast targać ze sobą kilogram brzoskwiń, weźmy owoce suszone. Są lżejsze, nie zepsują się leżąc na dnie plecaka.


Jeśli chodzi o szczegóły to wszystko zależy od tego jak wygląda wyprawa: czy chodzimy z plecakiem od schroniska do schroniska czy zostawimy bagaż w bazie i stamtąd z zaopatrzeniem a kilka godzin wędrujemy po wybranych trasach.

Pierwszy wariant wymaga więcej uwagi przed wyjazdem. Trzeba ustalić ile posiłków zjemy na górze nie zapominając o przekąskach na trasie. Pakujemy do plecaka wszystko co chcielibyśmy zjeść przez następne kilka dni pamiętając, że każda dodatkowa rzecz w plecaku to obciążenie w chodzeniu. Lubię świeże owoce i warzywa ale na te kilka dni przerzucam się na inny tryb.

Na śniadania zabieram płatki owsiane (lub/i kuskus) i suszone owoce na śniadanie. Gotowe dania z kaszą i warzywami na obiad, w możliwie zróżnicowanych opcjach.

Pasztet sojowy i chleb w razie gdybym chciała zrobić sobie kanapki na trasę. Batony z musli i bakaliami, gorzką czekoladę i mieszankę studencką jako szybkie przekąski w trakcie wędrówek.

Drugi wariant to codzienny powrót do bazy. Możemy zabrać ze sobą dużo więcej jedzenia bo na trasę zabieramy ze sobą tylko najpotrzebniejsze rzeczy. Możemy zabrać wtedy ze sobą świeże owoce i warzywa. Dzięki temu wyżej wymienione propozycje będą bardziej zbliżone do tego co jem na co dzień. Czym jest dźwiganie kolejnych dwóch kilogramów w stosunku do kanapek ze świeżym pomidorem po długiej trasie.
Poza tym w górach przydaje się termos z herbatą lub kawą, woda mineralna (ale jedna butelka, nie wciągaj zapasu na pięć dni, zawsze można ją uzupełnić w schroniskowym kranie lub potoku).

morskie-oko-775994_1920

Podsumowując – pamiętajcie! To, że w Murowańcu czy w Chatce Puchatka nie zjecie wegańskiej kwaśnicy nie może was powstrzymywać przed wędrówkami z plecakiem.
Z drugiej strony – uprzedzajcie fakty! Dobre przygotowanie to podstawa dobrej wycieczki.

Agata Niewola