wieczne zycie

Rys. Agata Nawrot

Najbardziej trafione motto książki „Wieczne życie” Bernda Heinricha znajdziemy już w pierwszych akapitach. „W rzeczywistości nie powstaliśmy z prochu, ani nie obrócimy się w proch” mówi autor książki o „zwierzęcej formie śmieci i pogrzebach wśród zwierząt i roślin”.

Berndt Heinrich dużo miejsca w książce poświęca swoim ulubionym chrabąszczom z rodzaju Nicrophorus, które najpierw przenoszą padlinę w odpowiednie miejsce i dopiero wtedy ją grzebią. Z książki Heinricha dowiadujemy się, że owady te składają jaja bezpośrednio pod padliną tworząc „stołówkę” dla jaj oraz że piskliwym dźwiękiem zwołują się na przygotowany posiłek.

W kolejnym rozdziale autor poświęca uwagę niezwykle ciekawej kwestii związanej ze słoniami. Zwraca uwagę na fakt, że „na lądzie jesteśmy w stosunku do słoni tym, czym w głębinach mórz w stosunku do wielorybów są rekiny polarne i śluzice, a mianowicie ostatecznymi recyklerami”

Spostrzeżenia autora dotyczą też polowań na kilkutonowe słonie przez ludzi pierwotnych zaopatrzonych jedynie w dzidy. Naukowe stwierdzenia i informacje przeplatają się z prywatnymi wspomnieniami Heinricha, który dzieciństwo spędził w niemieckim lesie, uzbrojony we własnoręcznie wykonaną procę. Sam uczył się sztuki polowania, z której utrzymywała się jego rodzina. W kontekście przetrwania chudych powojennych lat Heinrich zamieszcza ciekawe spostrzeżenie, że w tym czacie rozróżnienie między padlinożercami a drapieżnikami straciło ostrość. Rodzina autora nierzadko sama pożywiała się znalezioną padliną.

Samo polowanie, do którego Heinrich podchodzi z świadomym swego miejsca w łańcuchu pokarmowym szacunkiem, nie ma w książce nic wspólnego z praktykowaną współcześnie rozrywką dla spragnionych adrenaliny majętnych biznesmenów, płacących krocie za możliwość ustrzelenia zwierzęcia, wyznających sztuczny kult możliwie największej schwytanej zwierzyny.

Heinrich wskazuje na olbrzymią rolę „współodczuwania ze zwierzętami” – niezbędną umiejętność myśliwego, który musiał niejako wcielić się w zwierzę, żeby móc przewidywać jego posunięcia.

Kolejne rozdziały „Wiecznego życia” poświęcone są krukom, sępom, grabarzom roślin, czyli wszelkiej maści owadom „grzebiącym” martwe lub półmartwe drzewa, wędrówkom łososi po śmierć, pogrzebom kilkudziesięciotonowych wielorybów.

Bernd Heinrich w „wiecznym życiu” w zajmujący sposób zestawia naukowe tezy i informacje z dziedziny biologii z własnymi przemyśleniami na temat życia i śmierci, przemijania, roli gatunków, rytualnych i praktycznych pochówków, oddawaniu życia życiu i przyrodniczego recyklingu.

Ola Stawińska

15.08.2014

Bernd Heinrich, Wieczne życie. O zwierzęcej formie śmierci, wyd. Czarne, s. 223.