Na portalu Newsweek.pl można znaleźć wywiad z dr hab. Małgorzatą Drywień na temat mięsa i diety wegetariańskiej. Mimo autorytetu pani doktor pozwolę sobie nie zgodzić się z nią w kilku kwestiach.

„Dieta bez mięsa nie dostarcza pełnowartościowego białka, dlatego nie każdy powinien ją stosować, np. dzieci, kobiety w ciąży lub matki karmiące, a więc osoby, które potrzebują dużo białka”
vegetarian-sources-of-protein

Po pierwsze nie tylko mięso jest źródłem pełnowartościowego białka. Pełnowartościowe białko możemy znaleźć również w mleku i jego przetworach, jajkach, soi oraz komosie ryżowej. Po drugie, łącząc ze sobą odpowiednie produkty roślinne, możemy uzyskać pełnowartościowe białko i co ważne, wcale nie trzeba koniecznie tego robić w jednym posiłku. Po trzecie, zgodnie z opinią American Dietetic Association, dieta wegetariańska, a nawet wegańska, jest odpowiednia na każdym etapie życia, włączając w to dzieciństwo, ciążę oraz laktację.

„Przyswajalność białka z roślin wynosi w przybliżeniu 60 proc.”

Strawność białka roślinnego jest gorsza niż zwierzęcego, ale rzadko kiedy jest aż tak niska. Być może ta gorsza strawność jest kłopotem w biedniejszych krajach, ale nie w Europie gdzie średnie spożycie białka przez wegan wynosi 150% ich zapotrzebowania.

„I jeżeli w ogóle się tych produktów nie stosuje [mięsa, jaj i mleka], to jest bardzo trudno uzyskać komplet aminokwasów tylko z roślin.”

Nie jest to żaden problem. Krótki przegląd tabeli wartości odżywczych uświadamia nam, że produkty roślinne zawierają wszystkie aminokwasy egzogenne. Kłopotem może być jedynie ich nieodpowiednia proporcja względem siebie, którą łatwo wyrównać dostarczając białka z różnych źródeł.

„Ono samo w sobie nie jest niezdrowe. Niekorzystny może być jedynie nadmiar mięsa.”

Spożycie mięsa powiązano z cukrzycą typu drugiego, nadwagą i otyłością oraz większą śmiertelnością. Założenie, że istnieje jakaś bezpieczna dawka jest myśleniem życzeniowym bez poparcia w nauce. Tym bardziej, że dopuszczalne górne spożycie cholesterolu i nasyconych kwasów tłuszczowych, obecnych w produktach mięsnych, określono jako 0.

„W przypadku sportowców podaż białka jest bardzo istotna, dlatego należy stosować dodatki w postaci hydrolizatów białkowych albo aminokwasów, aby uzupełnić niedobory.”

Sam uprawiam amatorsko sporty siłowe oraz biegam i jako weganinowi nigdy nie brakowało mi białka. Analizowałem też kilkanaście jadłospisów sportowców wegan i wegetarian, czasem wymagały one poprawy, ale nigdy nie trzeba było zwiększać podaży białka. Prawdą jest, że wielu sportowców – niezależnie od diety – używa suplementów, ale jest to podyktowane wygodą, a nie koniecznością.

Niezależnie od tego, co myślimy o etycznym aspekcie hodowli i uboju zwierząt, wpływ diet wegetariańskich na zdrowie jest z całą pewnością korzystny, a diety oparte o produkty roślinne nie są trudniejsze do zbilansowania niż tradycyjne – nawet pod względem białka.

Damian Parol, dietetyk sportowy, autor bloga www.sci-fitness.pl

25.06.14