W grudniu 2022 obchodziliśmy 10. urodziny. Aż ciężko uwierzyć, że już od tylu lat dzięki Waszemu wsparciu zmieniamy los zwierząt na lepsze. Z tej okazji postanowiłem przybliżyć historię naszej organizacji.
Seria rozmów ze mną
Przez najbliższe tygodnie będziemy publikować odcinki opowiadające o poszczególnych latach działania Otwartych Klatek.
Przez ostatnie 10 lat wraz z innymi aktywistami budowałem organizację, na własne oczy obserwując wszystkie trudności i sukcesy. W tych filmach chcę podzielić się naszymi doświadczeniami.
Jeśli chcesz dowiedzieć się więcej o historii naszego działania i poznać kulisy walki o zwierzęta z perspektywy aktywisty – zapraszam do dalszej lektury.
Rok 2012 – trudne początki
“Kończyłem pracę w restauracji o 21, po czym wsiadaliśmy w auto i jechaliśmy kilkaset kilometrów w miejsce, gdzie widzieliśmy fermy lisów czy norek. Czasem były to nieprzespane noce, czasem długie godziny czy spanie w samochodzie, czasami spanie na plaży nad jeziorem obok fermy. (…) To było duże wyzwanie, ale byliśmy zdeterminowani i mieliśmy jasny cel – nic nie mogło nas zatrzymać.”
Tak wyglądał pierwszy rok naszego działania.
Ponad 10 lat temu udało się nam po raz pierwszy pokazać Polkom i Polakom jak wygląda hodowla zwierząt na futra. Wymagało to ogromnej determinacji. Czy wiesz, że każda z 15 osób zakładających organizację miała znaleźć 10 osób, które będą nas wspierać? Dzięki temu mieliśmy środki na pierwsze działania. Z początku, kiedy nie mieliśmy jeszcze wsparcia darczyńców, każdy wyjazd kilkaset kilometrów na fermę futrzarską powodował, że nasz budżet był nadwyrężony. Musieliśmy oglądać każdą złotówkę. To były czasem trudne, ale też ważne rozmowy. Dziś, mimo tego, że budżet mamy o wiele większy, dalej staramy się jak najlepiej wydawać każdą złotówkę. Wiemy, jak wiele ona znaczy w walce o zwierzęta.
Więcej o pierwszym roku naszego działania:
Rok 2013 – niespodziewani sojusznicy
Już od początków Otwartych Klatek jednym z filarów działania było szukanie sojuszników w walce o zwierzęta. O tym jak w 2013 roku wsparliśmy mieszkańców Żórawiny, którym udało się zablokować powtanie fermy norek, opowiadam w kolejnym filmie o naszej historii.
“Myślę, że w całej dekadzie walki z branżą futrzarską w Polsce, to był jeden z większych sukcesów, jakich udało się dokonać razem z protestującymi mieszkańcami. Współpraca z mieszkańcami Żórawiny pokazała, że sprawa walki z przemysłową hodowlą zwierząt to sprawa dużo szersza niż tylko aktywiści prozwierzęcy. Otworzyło nam to oczy na fakt, że możemy szukać sojuszy z osobami, z którymi mamy wspólny cel, choć na pierwszy rzut oka może wiele rzeczy nas różnić.”
Dziś jako Koalicja Stop Fermom dalej współpracujemy z mieszkańcami polskiej wsi, którzy także nie godzą się na rozwój hodowli przemysłowej.
Więcej o drugim roku naszego działania:
Rok 2014 – nowy etap
Z początku Otwarte Klatki tworzyła grupa znajomych. Z tego powodu otwarcie się na nieznane osoby nie było łatwe – szczególnie, kiedy nasze działania skupiały się na śledztwach i zależało nam na bezpieczeństwie. Jak doszło do tego, że dzisiaj jesteśmy otwarci na nowych aktywistów i aktywistki?
Wymagało to od nas przełamania się i zaufania osobom, których wcześniej nie znaliśmy. Dziś myślę, że to była jedna z najlepszych decyzji, jakie wówczas podjęliśmy.
“Pamiętam, że Sylwestra 2013 roku spędziliśmy pod fermą kur niosek w Wielkopolsce. Pozyskane śledztwo doprowadziło do tego, że po raz pierwszy na tak dużą skalę poruszany był temat jaj klatkowych w Polsce.”
Dołączenie nowych osób pozwoliło nam poszerzyć zakres działań. To w 2014 roku rozpoczęliśmy jedną z naszych najważniejszych kampanii – Jak One To Znoszą.
Więcej o trzecim roku naszego działania:
Rok 2015 – Jaś i Małgosia
W 2015 roku przeprowadziliśmy pierwszą własną dużą interwencję. Mieliśmy poczucie, że ustawa o ochronie zwierząt, nawet jeśli ma dobre zapisy, są one stosowane tylko w stosunku do zwierząt domowych. Byliśmy ciekawi tego, czy te zapisy mogą być również zastosowane w praktyce w stosunku do zwierząt hodowlanych, takich jak lisy.
W efekcie udało nam się uratować dwa lisie szczeniaki, nazwane później imionami Jaś i Małgosia.
To był ogromny sukces w tamtym czasie. Dla nas też taki symboliczny, ponieważ oprócz tego, że już wtedy działaliśmy mocno na rzecz zamknięcia ferm futrzarskich w Polsce, to Jaś i Małgosia stały się trochę symbolem działania i pomocy zwierzętom futerkowym.
Ten rok wiązał się dla nas także z pierwszymi bataliami sądowymi i wytaczanymi przeciwko nam oskarżeniami hodowców.
Więcej o czwartym roku naszego działania:
Ciąg dalszy już wkrótce!