Marta Mikita to aktywistka od wielu lat związana z ruchem prozwierzęcym, obecnie pełniąca funkcję Operations Manager w Anima International. Oprócz tego, że na co dzień poświęca się walce o poprawę losu zwierząt, Marta trenuje podnoszenie ciężarów – ketlebells. Jeśli chcecie dowiedzieć się, jak aktywność fizyczna pomogła jej stać się lepszą aktywistką, koniecznie przeczytajcie ten tekst!

Większość swego dorosłego życia byłam zaangażowana w ruch związany z prawami zwierząt. Jestem dość wrażliwą osobą, dlatego nie zawsze łatwo było mi zmierzyć się z wyzwaniami, z którymi mierzyłam się każdego dnia. Czasem traciłam poczucie równowagi przez obejrzenie jednego strasznego filmu za dużo, ciężką rozmowę, nieprzyjemny wynik demonstracji lub po prostu wyjście ze swojej strefy komfortu.

Zawsze uważałam, że jako aktywiści musimy być silni psychicznie, żeby sobie radzić. I jest to oczywiście coś, nad czym musimy pracować, nieważne z jakim rodzajem wyzwań musimy się zmierzyć – czy jest to aktywizm, sytuacja w pracy lub w rodzinie (lub kombinacja wszystkich trzech sytuacji). Ale nigdy nie sądziłam, że kultywowanie siły fizycznej ma aż tyle do zaoferowania, że może ułatwić inne zmiany.

Nigdy nie byłam typem sportowca. Oczywiście, brałam udział we wspólnych grach i biegałam w szkole, ale dosyć często omijałam szkolne zajęcia WF-u. Na przestrzeni lat próbowałam jogi, tańca, od czasu do czasu chodziłam na siłownię lub próbowałam ćwiczyć w domu. Nic nie wyszło. Sport nigdy mnie nie uszczęśliwiał, a ze względu na problemy z plecami po prostu żyłam bez regularnego wysiłku fizycznego i – jak zapewne wiele innych osób – czułam się z tym źle, lecz nie na tyle, by coś zmienić.

Źródło: https://animainternational.org/blog/how-lifting-weights-made-me-a-better-activist

A potem jakoś tak wyszło, że mając około 30 lat, poszłam na zajęcia z ketlami i zdecydowałam, że będę na nie uczęszczać raz w tygodniu. Miesiąc później były to dwa razy w tygodniu i… widzicie ten wzór? Tak, później były to trzy, a później cztery razy w tygodniu. Co się stało? Spędziłam dużo czasu zastanawiając się nad tym, więc oto czego się dowiedziałam o swojej zmianie nastawienia.

Zaczęłam delikatnie, w grupie dla początkujących; spotykaliśmy się raz w tygodniu, bez presji, po prostu przyjemne ćwiczenia. Czułam się dobrze w tej grupie. I kiedy zobaczyłam, że czuję się z tym dobrze, chciałam ćwiczyć więcej. Rozsądnie dodałam sobie po prostu jedną sesję w tygodniu, zamiast chodzić tam codziennie, co byłoby zbyt dużym wysiłkiem dla mojego biednego, niewytrenowanego organizmu. I po jakimś czasie, kiedy regularnie uczęszczałam na zajęcia, zaczęłam zauważać efekty. Nie tylko te fizyczne – byłam coraz silniejsza, co łatwo zauważyć, gdy pracujesz z ciężarami. Ale miałam też więcej pewności siebie i poczucia sprawczości. To było tak, jakbym z każdym wyciągnięciem lub każdym osobistym rekordem trochę bardziej wierzyła w siebie.

Aż potem, po dwóch czy trzech latach dostałam się do „Top Teamu” – grupy zaawansowanych adeptów kettlebells, którzy muszą robić trochę wymagających ćwiczeń. Krótko mówiąc, była to najcięższa rzecz, jaką kiedykolwiek fizycznie zrobiłam. Jako osoba, która jeszcze kilka lat wstecz nie była w stanie podnieść najlżejszego ciężaru lub zrobić pojedynczej pompki, poradziłam sobie z wykonaniem tego zadania. Nigdy nie opuszczałam treningów, trzymałam się rygorystycznego planu i diety, koncentrując się na celu jak nigdy wcześniej. Rzadko mówię, że jestem z siebie dumna, ale tym razem naprawdę byłam.

Pomogło mi to na tak wielu poziomach i może zabrzmieć to patetycznie, lecz naprawdę stałam się lepszą osobą. I lepszą aktywistką! Będąc zaangażowana w prawa zwierząt przez tyle lat, doświadczyłam wypalenia, traumy i zastanawiałam się, czy się nie poddać. Patrząc na to dziś, brakowało mi nie tylko wsparcia, ale również elastyczności. A treningi pomogły mi ją zbudować.

Źródło: https://animainternational.org/blog/how-lifting-weights-made-me-a-better-activist

Często odczuwam stres, zarówno w życiu prywatnym, jak i zawodowym. Ale wiem, że na wiele z moich problemów mogę spojrzeć z lepszej perspektywy, gdy pójdę i odbędę wyczerpujący trening. Przez tę godzinę (lub więcej) po prostu koncentruję się na ciężarze, by go nie upuścić, by wykorzystać całą moją siłę, co nie pozwala mi zaprzątać sobie głowy innymi sprawami.

I po tym wszystkim, gdy emocje opadną, czuję się silniejsza i czuję, że bez względu na wszystko poradzę sobie.

Bycie aktywistą nie jest proste. Często może to być dla Ciebie wyzwaniem; nie tylko doświadczysz, ale też będziesz świadkiem rzeczy, o których wolałbyś nie wiedzieć. Ale musimy temu sprostać, ponieważ sytuacja się nie zmieni, jeśli się od niej odwrócimy. Nie możemy pozwolić sobie na ciągłą utratę ludzi, musimy budować silną społeczność – wspierającą, skuteczną i silną psychicznie.

Mocno wierzę, że sport może odgrywać w tym kluczową rolę. Zanim powiesz, że to nie dla Ciebie, wróć na początek tego artykułu. To też „nie było dla mnie”. Miałam około trzydziestu lat – mój organizm nie był ani silny, ani elastyczny. Ale kiedy znajdziesz jakąś aktywność, która sprawia, że czujesz się lepiej, zdrowiej, silniej, dlaczego by nie spróbować? W tych czasach to prostsze niż kiedykolwiek. Możesz dołączyć do jakichś zajęć, znaleźć osobistego trenera, znaleźć grupę, która wspólnie trenuje albo nawet obserwować kanał na YouTube (choć ja mocno wierzę w moc wzajemnego wsparcia, kiedy trenuje się w grupie). Jest tyle różnych aktywności do wyboru. Nie musi to być podnoszenie ciężarów. U mnie to zadziałało, ponieważ jest to połączenie budowania siły z wytrzymałością, ale możesz spróbować sztuk walki, biegania, crossfitu… czegokolwiek, co będzie Ci pasować. Tylko pamiętaj, że pierwszy trening może sprawić, że nie będziesz chcieć więcej. Czasem warto próbować przez miesiąc lub dłużej, by sprawdzić, czy będzie to dla Ciebie dobre.

Znam wielu ludzi z naszej społeczności, którzy by się ze mną zgodzili. Oni również znaleźli idealną dla siebie aktywność fizyczną, co oczywiście nie oznacza, że kiedyś jej nie zmienią. Biegają, wspinają się, chodzą na siłownię, podnoszą ciężary, uprawiają boks, sztuki walki lub grają w tenisa. Możliwości są nieskończone, ale jedną ich wspólną cechą jest to, że każdy z nich intensywnie się w to angażuje oraz regularnie trenuje. Regularność pomaga również odnaleźć stabilność w często gorączkowym życiu aktywisty.

Źródło: https://animainternational.org/blog/how-lifting-weights-made-me-a-better-activist

A czy wiesz, jak wspaniale będziesz się czuć, gdy zrobisz coś po raz pierwszy po długim czasie zwłoki? Moje pierwsze podciągnięcie było dla mnie wielkim świętem!

Naukowcy twierdzą, że sport zmniejsza niepokój, obniża poziom kortyzolu, dodaje energii, odciąga Twój umysł od stresu, zwiększa ilość endorfin, nie wspominając o korzyściach zdrowotnych, jakie przynosi. Lista zalet jest zdecydowanie dłuższa, ale to nic w porównaniu do uczucia spełnienia, jakie czujesz po dobrze wykonanym treningu. Musisz spróbować!

Na treningach nauczyłam się także, że frazes żeby porównywać się tylko ze sobą, a nie z innymi, jest naprawdę ważny i prawdziwy. Każdy z nas ma inne pochodzenie, możliwości, geny, możliwości czasowe… Ja do tej pory borykam się z prostymi rzeczami, które przychodzą z łatwością dla kogoś, kto praktykuje od lat lub po prostu jest bardzo elastyczny. Oczywiście, że czasem mnie to frustruje, ale wtedy staram się sobie przypomnieć, że jeszcze kilka lat temu nie byłabym w stanie zrobić rzeczy, które robię teraz. A jeśli coś nie przychodzi Ci z łatwością, to nie powód, by się poddawać, lecz by wciąż próbować. Fakt, że jeśli zaczynasz ćwiczyć zbyt późno w swoim życiu, prawdopodobnie nie zostaniesz profesjonalnym atletą. Ale to nie oznacza, że nie będziesz czerpać przyjemności z treningu i widzieć tych wszystkich korzyści, które się z tym wiążą.

A więc, jeśli jesteś aktywistą, będzie lepiej zarówno dla Ciebie, jak i dla zwierząt, jeśli choć od czasu do czasu zaangażujesz się w jakąś aktywność sportową – zaufaj mi.

Tekst: Marta Mikita

Tłumaczenie: Paulina Bury