Współlokatorzy, jak wszyscy wiemy, to oczywiście samo dobro i radość tego świata. Jak ze sobą żyć, by niczyja głowa nie wylądowała w lodówce między tofu a hummusem z wczoraj? Przestawiamy kilka rad, by wszystkim mieszkało się lepiej, nawet jeśli dzielą nas różnice w wyborach związanych z żywieniem.
Oczywiście, wszystko zależy od stopnia waszego zżycia. Mieszkacie z przyjacielem czy przyjaciółką? Super! Można pozwolić sobie na więcej. Z relatywnie obcą osobą być może lepiej po prostu ustalić jasne zasady, również te, kto kiedy wynosi śmieci, i starać się tak mieszkać, by nie utrudniać sobie wzajemnie życia. Być może jednak to właśnie twoje “dziwne” wybory zapoczątkują ciekawą przyjaźń?

Nie skreślaj

Nie odrzucaj możliwości znajomości z kimś tylko dlatego że w przeciwieństwie do ciebie je mięso. Wielu ludzi robi to z powodu bezrefleksyjności, może z przyzwyczajenia czy tak im łatwiej albo wygodniej. Powody tej osoby poznać najłatwiej poprzez spokojną rozmowę. Być może jedzą mięso, ale co tydzień pomagają w schronisku? Być może chcieliby zostać wegetarianami albo weganami, ale zwyczajnie nie wiedzą jak czy potrzebują inspiracji? A może nigdy nawet się nad tym nie zastanawiali i dzięki tobie mieliby szansę?
Nawet jeśli nie wyjdzie, jest kilka rzeczy, które mogą ułatwić wam wspólną egzystencję.

Pamiętaj, że nikt nie chce wstawać na poranny wykład

Pobudka tylko po to, by usłyszeć, jak złym człowiekiem jestem, bo w lodówce leży szynka? Wieczorne dysputy nad zgnilizną moralną całego tego świata? Dziewięćdziesiąt pięć przyczepionych magnesem do lodówki tez o tym, jak zwyrodniałe jest kupowanie sera? Nie trzeba chyba mówić, że takie pomysły raczej nie zjednają nam ludzi.

Wiadomo, wiele osób może być bardzo zaangażowanych w popularyzowanie diety roślinnej czy życia zgodnie z zasadami weganizmu. Wiele chciałoby, by inni w ich otoczeniu także zostali weganami. Warto jednak pamiętać, by nie krzywdzić nikogo – nie tylko zwierząt. Przekonywanie kogoś, że jest złym człowiekiem i powinien się zmienić, daleko nie zaprowadzi ani nie zachęci go do innych życiowych wyborów, może za to wzbudzić bunt i pragnienie zrobienia na złość. Dopóki więc współlokator nie zostawia ci steków obok łóżka, ty nie zostawiaj mu na szafce wstrząsających zdjęć z ferm. Twój współlokator na pewno już zauważył, że jesteś weganinem czy weganką. Zachęć go do rozmowy czy zagadaj, ale też zaakceptuj to, że ktoś może żyć w inny sposób niż ty.

Świeć!

Przykładem świeć, znaczy się. Pokaż, że weganie nie jedzą tylko sałaty, może zechciej poczęstować hummusem czy czymś innym, czego akurat masz – lub możesz zrobić – za dużo. Tak jak z wieloma innymi dość radykalnymi z perspektywy mainstreamu poglądami, tak i wokół weganizmu krąży wiele stereotypów. Wiele z nich pewnie sami znamy, ale pilnujmy, by nie przykładać ręki do ich powielania.

Nie znaczy to, że musimy od razu być nieskalani i idealni, codziennie gotować pięć różnych dań i nigdy, przenigdy się nie lenić. Po prostu… bądźmy spoko (jak kury!). Nikt nie zabrania zostawić na wspólnym stole paru ulotek Otwartych Klatek czy jakichś fajnych naklejek albo przypinek. Listę zakupów na lodówce też można przyczepić magnesem, który wspiera którąś z akcji. Ale każdy wie, że nic nie budzi takiego zainteresowania jak miło pachnący, smakowity obiad albo kolacja, którą ktoś inny niesie sobie do pokoju…

Obiady czwartkowe?

Zapytaj – może twój współlokator byłby otwarty na pomysł jednego dnia w tygodniu “po wegańsku”? Być może taki pomysł wcale ich nie odrzuca, po prostu nie wiedzą, co mogliby wtedy jeść (bo przecież w każdym z nas tkwi trochę lenia, a wśród ludzi pokutuje stereotyp o weganach jedzących tylko sałatę). W zależności od tego, jak bliska jest wasza relacja, wspólne gotowanie może być nie tylko produktywną, ale i przyjemną aktywnością! Nikogo do tego nie zmuszaj, ale aktywnie zachęcaj. Ostatecznie, kto nie lubi zjeść czegoś pysznego? Jeśli wasza sytuacja na to pozwala, a nie macie ochoty gotować, zawsze możecie też zacząć od zamówienia czegoś wegańskiego do domu!

Znajdź najlepsze miejsce dla… kiełbasy

Wiecie, gdzie najlepiej przechowywać w lodówce kiełbasę? W SZUFLADZIE. Dzięki temu ani nie musimy jej oglądać, ani wąchać za każdym razem, kiedy otwieramy drzwi. To oczywiście tylko przykład (chociaż to cholerstwo oddaje zapach nawet przez worek), ale warto uzgodnić nie tylko listę tortur za zjedzenie mojej czekolady, ale też właśnie takie kwestie, jak to, gdzie będą trzymane te produkty, których możemy nie mieć ochoty oglądać kilka razy dziennie.
To oczywiście nie znaczy, że każdy weganin i weganka są tacy wydelikaceni (to pewnie od tej sałaty), że omdlewają na widok mięsa, ale dobry współlokator powinien być w stanie zrozumieć, jeśli chcielibyście wprowadzić pewne zasady. Jest to zresztą także podział dość praktyczny – inne produkty nie przesiąkną na przykład zapachem otwartych śledzi w zalewie. Tak samo dziwnie wyciąga się z lodówki sorbet, kiedy trzeba go odgrzebać spod sterty mrożonego kurczaka… Zamiast jednak opowiadać o tym, jak obrzydliwe są “te przerażające zwłoki”, użyj praktycznych argumentów, jak choćby te o zapachach, i mów o sobie, swojej perspektywie, bez oskarżania współlokatora.

Ład i harmonia

Uzgodnijcie, które z waszych wspólnych kuchennych akcesoriów będą używane do przygotowywania mięsa. Niektórym może wydać się to przesadą, ale warto oznaczyć na przykład deskę do krojenia i używać jej tylko do surowego mięsa, w tym ryb. Warto też poinformować, co dokładnie nam przeszkadza, a co nie, bo tak jak dla jednych korzystanie z tej samej patelni jest nie do pomyślenia, tak innym wystarczy świadomość, że przecież wszystkie rzeczy są myte.

Znajdźcie wspólny temat

Studenckie życie? Dobra wiadomość jest taka, że alkohol i najczęstsze przekąski zazwyczaj są wegańskie! Zamieńcie śledzika na kiszonego ogórka albo grzybka, a jeśli w środku nocy najdzie was głód, idźcie na kebsa tam, gdzie sprzedają również falafele albo skoczcie do Subwaya, który oferuje wersję wegańską swoich kanapek.

Bądźmy dla siebie ludźmi

Wiadomo, że nie z każdym nam się musi w życiu ułożyć. Warto wykrzesać z siebie sympatię dla innych niezależnie od ich wyborów kulinarnych (nawet jeśli dla nas są wyborami także moralnymi), ale mamy prawo oczekiwać tego samego w zamian. Umówmy się: obnoszenie się z liściem sałaty jest nieco mniej szkodliwe niż ostentacyjne sięganie po kaszankę za każdym razem, kiedy weganin czy wegetarianin znajdują się w tym samym pomieszczeniu. Być może nie warto wszystkich od razu nachalnie “nawracać”, ale jeśli ktoś inny koniecznie chce odkopać topór wojenny… No cóż, bądźmy asertywni i nie dajmy sobie w kaszę dmuchać (nawet jeśli akurat jest jaglana i robimy z niej kotlety).