Zdeterminowani mieszkańcy, trzy stoliki, beczkowóz, wóz strażacki. Czy to wystarczy, by zniechęcić spółkę PL-MINK do wprowadzenia norek na fermę w Przelewicach w województwie zachodniopomorskim?

Historia rozpoczęła się w kwietniu tego roku, kiedy to spółka wykupiła od wcześniejszego właściciela prawo do użytkowania wieczystego gruntów położonych na terenie wsi. I właściwie od początku zaczęła się seria wykroczeń inwestora, który zwinnie omija prawo.

Oto niektóre z nieprawidłowości:

  • dokumenty świadczące o prawidłowej utylizacji azbestowego dachu, pomimo iż jego fragmenty do tej pory leżą zmieszane z gruzem tuż przy płocie,
  • brak zgody na wycinkę 84 drzew,
  • prace budowlane bez pozwolenia,
  • brak zgody inspektora nadzoru budowlanego,
  • brak warunków zabudowy,
  • brak doprowadzonej wody i kanalizacji,
  • próby przekupienia protestujących mieszkańców.

Niestety prawo swoje, a życie swoje. Mieszkańcy i wójt złożyli doniesienia o możliwości popełnienia przestępstwa przez inwestora i mogliby jedynie czekać, aż prokuratura zbada sprawę. Na szczęście przelewiczanie postanowili wziąć sprawy w swoje ręce i zawiązali Stowarzyszenie Wspólna Sprawa, a później również Stowarzyszenie Otwarte Okno i postanowili nie dopuścić do uruchomienia fermy.

Mieszkańcy Przelewic zdawali sobie sprawę, że bezczynne czekanie skończy się tak, jak w oddalonym o kilkadziesiąt kilometrów Rościnie, gdzie PL-MINK ma swoją pierwszą fermę – norki są tam hodowane, pomimo iż ferma została zbudowana nielegalnie. Mieszkańcy o tym, że ma powstać ferma norek dowiedzieli się pocztą pantoflową od pracowników remontujących fermę. Pomimo protestów i zapewnień burmistrza o tym, że norek w Rościnie nie będzie, zostały one w nocy wprowadzone na teren fermy.

WIOŚ nakazał wstrzymanie działalności od 1 stycznia 2014. Mieszkańcy obawiają się jednak, że do tego nie dojdzie, ponieważ spółka PL-MINK już się odwołała od decyzji WIOŚ. Mieszkańcy Rościna dalej walczą i nie zmierzają się poddać. Mają bardzo silną motywację; jak mówią – w pobliżu fermy nie da się żyć.

W Przelewicach od 10 lipca kilkakrotnie próbowano wprowadzić pierwszy transport norek do jednego ze starych, przerobionych budynków. Zostało to uniemożliwione, m. in. dzięki mieszkańcom Rościna, którzy poinformowali o wyjeździe ciężarówek z norkami z ich miejscowości. O 5.30 rozległ się alarm w Przelewicach i 300 mieszkańców jeszcze w piżamach wybiegło barykadować wjazd na fermę. Udało się go zablokować.

Mieszkańcy obawiają się ucieczek norek, tym bardziej, że teren nie jest całkowicie ogrodzony. Niestety, ucieczki z fermy są powszechne (nawet gdy płot jest dokończony), a norka amerykańska bardzo łatwo aklimatyzuje się w ekosystemie.

IMG_7189

Jak pisze Maria Syczewska, dyrektor ogrodu dendrologicznego oddalonego o 200 metrów od terenu fermy, bliskość śmierdzącej fermy nie tylko zmniejszy atrakcyjność ogrodu i jego potencjał edukacyjny, ale również stworzy zagrożenie dla równowagi biologicznej, gdyż norki zredukują populację ptaków, co spowoduje wzrost liczby owadów zagrażających cennemu drzewostanowi. A to właśnie ogród dendrologiczny jest główną atrakcja gminy, do którego rocznie przyjeżdża 70-80 tysięcy turystów.

Obecność fermy zagraża również czystości jeziora Płoń wpisanego do rejestru obszaru Natura 2000, pobliskich stawów i cieków wodnych (ferma znajduje się na wzniesieniu).

Kilkakrotnie przystąpiono do negocjacji. Gmina nie zamierza zgodzić się na jakąkolwiek hodowlę zwierząt. Jednak kwota wykupu terenu zaproponowana przez spółkę była nie do zaakceptowania – PL-MINK kupiło prawo do użytkowania gruntów za niecałe 100 tysięcy złotych, które odsprzedać chciało za 3 miliony złotych, ostatecznie zmniejszając cenę do 1,5 miliona.

Walka w Przelewicach trwa od kilku miesięcy, całodobowe dyżury pełnione są od 10 lipca. Mieszkańcy stoją na posterunkach przygotowani na próbę wjazdu samochodów z norkami, ustalają warty, współpracują z ochotniczą strażą pożarną, firmą ochroniarską, władzami gminy. Walczą w granicach prawa, o wieś taką, w jakiej chcą żyć – bez fermy norek. Muszą jej bronić własnymi ciałami, fizycznie blokując możliwość wjazdu. Wykopali rowy, zagrodzili przejazd barierami i ciężkim sprzętem.

Apelowano już między innymi w Wojewódzkim Inspektoracie Ochrony Środowiska, Wojewódzkim Inspektoracie Nadzoru Budowlanego, Ambasadzie Królestwa Danii (prezes spółki PL-MINK to duński hodowca norek – Rene Launa), Prokuratorze Rejonowej w Pyrzycach, Regionalnej Dyrekcji Ochrony Środowiska.

O sprawie głośno mówiły lokalne oraz ogólnopolskie media. Pomimo zmęczenia, mieszkańcy nie zamierzają schodzić z barykad. Jak podkreślają walczący, pomimo iż władza przyznaje im rację, a miejscowi urzędnicy zrobili już wszystko, co do nich należało, do tej pory spółce nie zasądzono żadnych kar ani mandatów. Nawet gdyby tak się stało, to czy kilkaset złotych mandatu zniechęciłoby spółkę do kontynuowania hodowli?

Mieszkańcy podkreślają bezsilność i brak możliwości decydowania o swoim miejscu zamieszkania. Przelewice oraz okoliczne wsie są przeciwne budowie. Na barykadach stoją solidarnie mieszkańcy sąsiadujących sołectw, bo jak mówią to wspólna sprawa. Społeczność wie, że, pomimo iż inwestor nie ma prawa wprowadzić norek, to i tak zrobi, co zechce i jedynie opór w postaci barykad jest mu to w stanie uniemożliwić. Nie zgadzają się również na tak okrutne wykorzystywanie zwierząt, do jakiego dochodzi na fermach.

IMG_7214

W całej Polsce mieszkańcy coraz częściej protestują przeciwko planom budowy lub powiększenia ferm. Jednak ich protesty są jedynie lokalnymi głosami oporu – walczą o swoją wieś, chcą mieć prawo decydowania o tym, co dzieje się za płotem. Aby definitywnie zakończyć sprawę musimy walczyć o zakaz hodowli zwierząt na futra w całym kraju.

W innym wypadku, nawet jeśli PL-MINK wycofa się z Przelewic, otworzy fermę pod Jedlinami (gdzie już rozpoczęto postępowanie administracyjne) lub w innej wsi. A zagranicznych spółek przenoszących swój interes z krajów zachodnich jest w Polsce coraz więcej – zakazy hodowli zwierząt na futra obowiązują między innymi w Wielkiej Brytanii, Chorwacji, Słowenii, Austrii, w innych krajach walczy się o ich wprowadzenie.

Przelewiczanie potrzebują pomocy – nagłaśniania w mediach, dalszego apelowania do władz i polityków, ale również pomocy na barykadach. Śledźcie sytuację w Przelewicach na stronie: http://przelewice.eu/ i facebooku: https://www.facebook.com/naszeprzelewice

Ilona, Marta

12.08.2013