Od 2014 do 2018 roku walczyliśmy w sądzie z obecnym prezesem Polskiego Związku Hodowców i Producentów Zwierząt Futerkowych, Rajmundem Gąsiorkiem, aż w końcu wyszliśmy zwycięsko z tego starcia. Teraz role się odwracają: to właśnie największy hodowca norek w Polsce będzie osobą oskarżoną, ponieważ jego pomówienia na nasz temat zaszły o wiele za daleko. Złożyliśmy prywatny akt oskarżenia o przestępstwo zniesławienia przeciwko Rajmundowi Gąsiorkowi.

Ferma norek
Norki na fermie futrzarskiej, fot. Andrew Skowron

Sześć lat temu Rajmund Gąsiorek oskarżył nas o zniesławienie. Twierdził, że filmy i zdjęcia, które opublikowaliśmy, nie pochodziły z jego fermy norek. Jednak udowodniliśmy rzetelność naszych materiałów. Sąd nie miał wątpliwości, że filmy zostały nagrane na fermie norek w Pawłowie. Kluczowe były zeznania moje oraz Julii Daukszy – opowiedzieliśmy o tym, jak dokładnie udało nam się wykonać te zdjęcia i filmy.

Nie da się obronić etyczności hodowania zwierząt na futro, dlatego Rajmund Gąsiorek ucieka się do pomówień i kłamstw. Podczas VI Forum Sektora Wołowiny w Warszawie odbył się panel dyskusyjny EUnitedAgri. Oprócz Rajmunda Gąsiorka na scenie obecni byli m.in. Daniel Chmielewski (prezes Polskiego Związku Hodowców Zwierząt Futerkowych) oraz Szczepan Wójcik (prezes Polskiego Przemysłu Futrzarskiego), a dyskusję prowadził Marek Miśko (również związany z Polskim Przemysłem Futrzarskim). Tematem miał być rzekomy „ekoterroryzm” obecny w Polsce, choć jak się okazało, konieczne były kłamstwa, żeby bronić postawionej tezy. Rajmund Gąsiorek zapytany o swoje doświadczenia powiedział:

[…] w sąsiedniej wiosce, od byłego naszego pracownika „Otwarte Klatki” kupiły wybudowany kiedyś przez nas domek i wprowadziła się tam pani, żeby we wsi robić zawieruchę i buntować ludzi. Ludzie powoli się rozpoznali i odsuwają się od niej, ale zdążyła narobić wiele problemów. Podałem tę organizację do sądu. Sąd potraktował to „na siłę” i dla zakończenia sprawy nałożył po 200, 300 zł kary.

Możemy się domyślać, że chodzi o Kawęczyn – wieś położoną w pobliżu Wrześni, gdzie Gąsiorek prowadzi dwie olbrzymie fermy norek. Już wcześniej wysuwał on podobne insynuacje, jednak do tej pory nie wskazywał na konkretną organizację. Od kilku lat Rajmund Gąsiorek próbuje też postawić fermę drobiu w Kawęczynie, co skutecznie blokują mieszkańcy tej wsi i okolic. Zarzut kupienia komukolwiek domu przez Otwarte Klatki to oczywiste kłamstwo. Mieszkańcy Kawęczyna walczą o przyszłość swoją i swoich dzieci. Nikt nie musi ich przekonywać do walki, ponieważ wiedzą już aż za dobrze, jak trudne jest życie koło fermy norek. Nieprawdą jest również, że jakikolwiek sąd nałożył na nas kary finansowe po 200-300 zł.

Przedstawiciele przemysłu futrzarskiego regularnie uciekają się do pomówień, jednak w obawie przed porażką w sądzie unikają uderzania wprost w konkretne organizacje czy osoby. Tym razem Rajmund Gąsiorek rzucił bezpodstawne oskarżenia wprost wobec nas i nie ucieknie od odpowiedzialności. Podobny los spotkał Szczepana Wójcika, który decyzją sądu musiał publicznie przeprosić niemiecką organizację SOKO Tierschutz.

Przemysł futrzarski jest w pogłębiającym się kryzysie. Zdecydowana większość Polaków opowiada się za zakazem hodowania zwierząt na futro. Kłamstwa i manipulacje to obecnie jedyne metody tej branży, aby próbować utrzymać się na powierzchni. Jednak kłamstwo ma krótkie nogi: Rajmund Gąsiorek, polski „król norek”, musi odpowiedzieć za swoje słowa.