Nie jest tajemnicą, że sprzedaż żywych ryb to wyjątkowo okrutna praktyka, na którą nie powinno być miejsca w dwudziestym pierwszym wieku. Kiedy jednak podnosimy jej temat w mediach, często padają propozycje kompromisowych rozwiązań prawnych, które miałyby rzekomo sprawić, że karpie nie będą cierpieć podczas sprzedaży. Niestety, nie istnieją takie kompromisy, które rzeczywiście zapewniłyby sprzedawanym żywym rybom odpowiednie warunki. Aby zrozumieć istotę problemu, warto przyjrzeć się całej drodze, jaką przebywa żywy karp zanim trafi do domu nabywcy.

Sprzedaż żywych karpi na targowisku w Łodzi

Odłów

Połowy karpi zaczynają się już w październiku, kiedy ze stawów hodowlanych spuszcza się część wody. Następnie rybacy otaczają zwierzęta sieciami i stopniowo zacieśniają je tak, żeby ryby wpłynęły do basenów przez specjalne kanały. Stamtąd z kolei karpie przenosi się do sortowni w pozbawionych wody koszach. Cały proces odłowu naraża zwierzęta na ból i stres: ostre sieci i kosze mogą zranić ich delikatne ciała, a brak dostępu do wody oznacza stopniowe podduszanie. Warto przy tym wspomnieć, że podobnego procesu nie muszą przechodzić te ryby, które zostaną przetworzone przed sprzedażą. Są one zazwyczaj zabijane u hodowcy, na przykład przez porażenie prądem, które nie wymaga uprzedniego odłowienia. 

Stresujący transport 

Zanim żywy świąteczny karp trafi do ostatecznego nabywcy, jest zazwyczaj transportowany od hodowcy do sklepu. Na tym etapie ryby trafiają do pojemników z wodą, w których zazwyczaj panuje bardzo duży tłok, będący silnym stresorem (zdarza się też, że karpie przewozi się w pojemnikach bez dostępu do wody, co sprawia że zwyczajnie się duszą). Związane z przewozem wstrząsy mogą powodować uszkodzenia ciał ryb, dodatkowo przysparzając im bólu. Rany karpi często są na tyle poważne, że woda jest wyraźnie czerwona od ich krwi. 

Sprzedaż żywych ryb
Zbyt duże zagęszczenie karpi zwiększa liczbę ran i urazów, co przekłada się na złą jakość wody i jej czerwone zabarwienie. Źródło fotografii: Tušti narvai

Zmniejszenie zagęszczenia ryb w basenach przewozowych mogłoby w pewnym stopniu przyczynić się do poprawy ich dobrostanu, ale transport zawsze pozostanie stresujący dla zwierząt. Prawdziwy koszmar karpi zacznie się jednak już po dotarciu do sklepu.

Czego boją się ryby?

Dla większości zwierząt najbardziej stresujące są te miejsca, które znacząco różnią się od ich naturalnego środowiska i nie pozwalają spełniać naturalnych potrzeb. Żeby więc lepiej zrozumieć dlaczego karpie nie czują się dobrze w sklepie, warto przyjrzeć się warunkom życia tych zwierząt na wolności.

Karpie to ryby słodkowodne. Żyją w jeziorach, gdzie zagęszczenie jest znacznie mniejsze a objętość wody znacznie większa niż w sklepowym basenie. Ponadto, naturalne warunki życiowe ryb wiążą się z dość niską temperaturą i dobrym natlenieniem wody, stosunkowo cichym otoczeniem oraz ciągłym  półmrokiem. Tymczasem sklep w niczym nie przypomina jeziora. Objętość wody w sklepowych basenach rzadko przekracza 1 metr sześcienny, a normą jest bardzo duże zagęszczenie ryb. Polskie prawo wymaga wprawdzie natleniania wody, jednak nie zawsze rozpuszczona jest w niej dostateczna ilość tlenu aby ryby mogły swobodnie oddychać. Zbyt jasne światła i panujący w sklepach bezustanny hałas stanowią dodatkowe źródła stresu. Sytuacja karpia w sklepie jest więc skrajnie niekomfortowa, a prawne podniesienie norm dobrostanowych może ją poprawić w bardzo nikłym stopniu.

Sprzedaż żywych ryb
Żywe ryby w sklepach często przetrzymywane są w fatalnych warunkach

W materiałach, które dostajemy od naszych obserwujących na skrzynkę karpie@otwarteklatki.pl zarejestrowane są liczne przykłady okrucieństwa wobec ryb w sklepach, takie jak przechowywanie żywego karpia bez wody wśród martwych zwierząt. Stosunkowo często zdarza się również, że klienci przenoszą zakupionego karpia w plastikowych reklamówkach bez dostępu do wody, co nie tylko powoduje duszenie się zwierzęcia, ale też nie pozwala mu przyjąć naturalnej pozycji ciała. Wśród innych obserwowanych w sklepach patologii można wymienić zbyt duże zagęszczenie zwierząt w basenie oraz brudną lub zakrwawioną wodę. 

Sprzedaż żywych ryb
Przenoszenie żywych ryb w plastikowych reklamówkach bez wody powoduje, że zwierzęta duszą się i nie mogą przyjąć naturalnej pozycji ciała

Bolesny ubój

Zakupiona żywa ryba może zostać zabita albo na miejscu przez pracownika sklepu (to rozwiązanie zaleca Główny Inspektorat Weterynarii) albo  przez nabywcę w warunkach domowych. Osoba odpowiedzialna za ubój zazwyczaj nie jest wykwalifikowana w kwestii humanitarnego traktowania karpi, toteż śmierć bywa dla zwierząt nadmiernie bolesna i stresująca. Autorzy raportu dotyczącego dobrostanu ryb hodowlanych ACE zwracają uwagę, że trudno jest jednoznacznie określić, czy uderzona w celu ogłuszenia ryba jest martwa, nieprzytomna, czy tylko sparaliżowana. W tym ostatnim przypadku zwierzę może wyglądać na zabite, ale pozostaje w pełni świadome i nadal odczuwa ogromny strach, dodatkowo wzmożony przez niezdolność do ruchu. 

Każdego roku dokumentowane są liczne nieprawidłowości dotyczące uboju w sklepach: zabijanie bez uprzedniego ogłuszenia, odcinanie głowy za pomocą tępej gilotyny, wyciąganie ryb z basenu za skrzela (co jest dla nich wyjątkowo bolesne), zabijanie karpi na oczach dzieci i wiele innych. Podobne problemy mają miejsce w licznych domach nabywców, gdzie ubój karpia nie jest w żaden sposób rejestrowany. Żadnej kontroli nie podlega również temperatura oraz poziom natlenienia wody w wannie lub pojemniku, gdzie nowy właściciel przechowuje ryby.

karp hodowlany

Czy sprzedaż żywych ryb może być humanitarna?

Odpowiedź jest prosta: nie. Droga ryby od hodowcy do konsumenta jest pełna cierpienia na każdym etapie, a podniesienie prawnych wymogów dotyczących dobrostanu karpi zmieni tę sytuację bardzo nieznacznie. Tylko zakończenie procesu sprzedaży żywych ryb naprawdę znacząco zaoszczędzi im cierpienia. 

Na szczęście Polacy coraz częściej świadomie rezygnują z zakupu żywego karpia, sięgając zamiast tego po gotowe produkty rybne (filety, dzwonka) lub ich roślinne zamienniki. Według badania Biostatu z roku 2020, około 60% Polaków zauważa, że sprzedaż żywych ryb nie zapewnia tym zwierzętom odpowiednich warunków. Co więcej, niemal 30% naszych rodaków deklaruje gotowość do zrezygnowania z zakupów w sklepie, który sprzedaje żywe karpie. Tak wyraźny głos konsumentów ma ogromny wpływ na politykę sklepów spożywczych. Już niemal wszystkie znaczące sieci sklepów w Polsce, takie jak Auchan, Kaufland, Bi1, czy Biedronka, zrezygnowały ze sprzedaży żywych karpi. Niestety, E. Leclerc oraz Makro wciąż nie chcą do nich dołączyć. Podpisz petycję i pomóż nam przekonać również te sklepy, że klienci nie zgadzają się na okrucieństwo wobec ryb!

Źródła:

https://www.otwarteklatki.pl/publikacje/raporty-ryby/raport-wycofywanie-zywego-karpia

https://www.otwarteklatki.pl/publikacje/raporty-ryby/raport-ryby-hodowlane-w-polsce

Farmed fish welfare report – Fish Welfare Initiative