Założyliśmy Otwarte Klatki, bo chcemy zmienić rzeczywistość. Wiemy, że to, co dzieje się teraz ze zwierzętami jest po prostu potworne i że poprawa sytuacji będzie wymagała od nas dużo pracy. Wiemy też, że żeby zmieniać rzeczywistość zwierząt, musimy zmienić postępowanie ludzi.
Nie jesteśmy organizacją dla wegan i wegetarian, chociaż prowadzimy kampanie, które pomagają również im w codziennym życiu i chociaż mnóstwo wegan i wegetarian wspiera naszą działalność finansowo, wpłacając darowizny i decydując się na opłacanie składek członkowskich. Jesteśmy organizacją, która działa na rzecz zwierząt. 5791539436_5014b6cd6f_z
Pamiętanie o tym, że chodzi właśnie o zwierzęta i o zmianę, otwiera nowe perspektywy przy ocenianiu różnych sytuacji i wydarzeń. Sprawia, że przestajemy myśleć o sobie, o tym, co nam się podoba albo wydaje, i zaczynamy szukać rozwiązań, które najlepiej i najszybciej przyniosą zmiany w ludziach i doprowadzą do największych i najszybszych zmian w rzeczywistości zwierząt gospodarskich.
W Otwartych Klatkach skupienie się na zwierzętach i potrzebie zmiany doprowadziło do stworzenia kampanii, której celem jest wprowadzaniem dań roślinnych do menu we wszystkich restauracjach. Dlaczego? Okazuje się, że nawet osoby, które czują dyskomfort związany z jedzeniem mięsa, nie decydują się na zmianę diety – boją się, że nie będą miały gdzie jeść i gdzie kupować gotowe produkty.
Pisał o tym na swoim blogu nawet Jack Norris, dietetyk i współzałożyciel Vegan Outreach, komentując kampanię namawiającą McDonalds’ do wprowadzenia wegeburgera: jeden z głównych powodów, dla których ludzie nie decydują się na wegetarianizm to brak wegetariańskich opcji w restauracjach. Wegańskie posiłki w „zwykłych” restauracjach liczą się nawet bardziej niż kolejne wegańskie restauracje. Dlaczego? Bo chodzi o to, żeby roślinne dania pojawiały się tam, gdzie już chodzą ludzie, zamiast oczekiwać od ludzi, że sami będą szukali i chodzili za wegańskimi daniami. Cieszę się, że jest Happy Cow czy VegeMapa, ale takie serwisy pokazują dobitnie, że wegańskiego jedzenia trzeba szukać. A ja chciałabym, żeby pojawiło się w każdym lokalu.
Dlatego bardzo cieszy mnie inicjatywa osób stojących za Wege Festiwalem Foodtruckowym. Wiecie jakie są skutki tego wydarzenia? Kilka stoisk sprzedających jedzenie zdecydowało się zmienić menu i wprowadzić więcej opcji wegetariańskich i wegańskich. Na stałe. Wszystko dzięki temu, że mogli tam przyjechać i zobaczyli, że dania roślinne potrafią rewelacyjnie się sprzedawać.
Mam nadzieję, że to pójdzie pocztą pantoflową w świat i za jakiś czas nie będzie już w Polsce foodtrucka bez wege opcji. Każdy lokal, który zmieni swoje menu to dla nas dobra karta przetargowa dla kolejnych miejsc, z którymi dopiero zaczynamy rozmowy. Jesteśmy też wdzięczni, że organizatorzy Wege Festiwalu zrobili pierwszy krok i przekonali foodtrucki do spróbowania bezmięsnego menu na tę okazję.
Czy Wege Festiwal odniósł sukces jako zamknięta impreza dla wegan i wegetarian? Na pewno nie. Ale ważny jest sukces jakim jest wprowadzenie posiłków wegańskich i wegetariańskich w ofercie kilku firm. Jest to dużo ważniejsze niż dyskusje, czy banner oddzielający Wege Festiwal (bez mięsa) od Smacznego Targu (z mięsem) był wystarczająco duży i widoczny.
Jeśli byłby nawet zbyt mało widoczny, to może dobrze. Wegetarianie raczej nie zrobili zakupów na stoisku z wędlinami, za to osoby jadające mięso miały okazję na Wege Targu spróbować całego szeregu roślinnych opcji. I to się liczy.
Dobrusia Karbowiak
25.08.2014