Nasz post o bezmięsnych dniach znanego kucharza wywołał całkiem dużą. Dlaczego postawa Jamiego powinna cieszyć wegan i wegetarian wyjaśnia Magda Jutrzenka, prowadząca bloga Hello Morning.

11265098_885289774877672_7576677925055940384_n

Kiedy wzięłam udział w konkursie Blog Roku tylko dlatego, że nagrodą dodatkową był wyjazd na warsztaty kulinarne u Jamiego Olivera, wielu moich znajomych pukało się w czoło, mówiąc, że chyba zwariowałam. Jako wieloletnia weganka nie powinnam marzyć o czymś takim. Jamie Oliver, jak powszechnie wiadomo, je mięso, więc moje marzenie nie spotykało się ze zrozumieniem. Ja tymczasem wiedziałam, co robię, gdyż poczynania pana Olivera śledzę nie od dziś.

Dlaczego akurat Jamie Oliver? Co sprawiło, że zafascynowałam się akurat jego osobą, a nie żadnym innym szefem czy szefową kuchni? Zaczęło się od tego, że kiedyś przypadkowo zobaczyłam jeden z jego programów, zdaje się, że z cyklu „Włoska wyprawa Jamiego Olivera”.

Zafascynował mnie sposób, w jaki mówi o jedzeniu. Jego podejście do kuchni – takie niby mało zobowiązujące, a jednak bardzo serio. Spodobał mi się styl, w jakim prowadzi swoje programy oraz to, jak rozmawiał ze swoimi gośćmi lub przypadkowo spotkanymi ludźmi. Jest w nim dużo pasji, w jego sposobie mówienia o jedzeniu nie brakuje ekspresji, ale bez sztuczności czy nadmiernej egzaltacji. Dzięki temu jest autentyczny. Przekonujący, po prostu… swojski. Taki chłopak z sąsiedztwa, którego ma się ochotę wysłuchać bardziej, niż kogokolwiek innego. Dla mnie jest źródłem inspiracji, bo jak się uczyć, to od najlepszych. Nawet tak pozornie banalnej czynności jak gotowanie.

To, co mnie jako wegankę cieszy najbardziej, to fakt, że Olivier coraz częściej, chętniej i głośniej mówi o weganizmie. Na jego stronie internetowej oraz w magazynie, który wydaje ,znajdziemy cały dział poświęcony kuchni roślinnej. Od czasu do czasu pojawiają się artykuły na temat zasad odżywiania u wegan oraz wartości odżywczych roślin. On sam pochlebnie wypowiada się o dietach wegańskich i wegetariańskich, a swoje wypowiedzi opiera między innymi o badania naukowe dotyczące diet roślinnych. Od dawna bierze udział w promocji akcji Meatfree Monday, czyli „Poniedziałków wolnych od mięsa”, dlatego co tydzień na jego stronie i profilach w mediach społecznościowych znajdziemy propozycje wege dań i deserów.

Niedawno w jednej z wypowiedzi podkreślił, że ogranicza spożycie mięsa i przez trzy dni w tygodniu jada wegetariańsko. Co więcej przekonuje do takiego kroku swoich fanów i fanki. W środowisku wegan i wegetarian spotkało się to z ogromną krytyką, bo wielu wolałby, aby jadał mięso przez siedem dni w tygodniu i w zasadzie należy mu się lincz za ograniczenie jakie wprowadził do swojej diety.

Myślicie, że to, co robi jest bez znaczenia i że liczą się tylko „pełnoetatowi” weganie i wegetarianie? Z punktu widzenia zwierząt odbiór jest nieco inny, bo gdyby wszyscy ludzie poszli w ślady Jamiego, spożycie mięsa i produktów odzwierzęcych gwałtownie by się zmniejszyło, a co za tym idzie oszczędziło życie milionom zwierząt.

Przygotowując pokazy czy warsztaty kulinarne oprócz samego gotowania prowadzę też krótkie wykłady, w których staram się pokazać rozwój weganizmu w Polsce i na świecie. Pokazuję, że weganie odgrywają coraz większe znaczenie jako konsumenci, a dla kucharzy czytelnicy ich książek i goście restauracji. Zawsze, aby to udowodnić, przytaczam właśnie osobę Jamiego Olivera, który nie ignoruje grupy odbiorców, jaką są dla niego weganie. Przeciwnie.

Jamie to człowiek instytucja. Przypuszczalnie jest to najbardziej wpływowy kucharz świata. Od niedawna promuje akcję Revolution Food Day, poprzez którą pragnie walczyć z otyłością wśród dzieci, czyli dość palącym problemem Zachodu, z którym nie radzi sobie świat medyczny. Akcja nie polega na promocji jedzenia warzyw i owoców i nudnych broszurach dla dzieci. Oliver przyjął taką taktykę jak Otwarte Klatki: chce zmienić politykę żywieniową, podobnie jak Otwarte Klatki pragną zmian w prawie dotyczącym zwierząt.  Tylko to może wpłynąć na poprawę obecnej sytuacji. Zbierane są podpisy, a sam Olivier rozmawia z najbardziej wpływowymi ludźmi na świecie, takimi jak Bill Gates czy dużymi koncernami. Jak sam mówi: w działaniu najważniejszy jest dialog.

Dlaczego warto cieszyć się z postawy Jamiego Olivera?

1. Dzięki niemu weganizm czy wegetarianizm może trafić do szerszej, często całkowicie przypadkowej grupy odbiorców. Istnieje większe prawdopodobieństwo, że przeciętny człowiek będzie szukał inspiracji na codzienny obiad na stronie www.jamieoliver.com niż jakimkolwiek wegańskim blogu. Być może, prędzej czy później, sięgnie po jego roślinne propozycje.

2. Ludzie w weganach czy wegetarianach promujących swój styl życia często widzą  niewiarygodnych fanatyków. Jeżeli o roślinnych daniach pochlebnie wypowie się ktoś, kto w oczach wielu ludzi jest postrzegany jako ekspert, do tego nie-weganin, może stać się bardziej wiarygodnym źródłem informacji.

Jamie budzi zaufanie, jego wypowiedzi są wyważone, rzetelne i zrozumiałe dla odbiorców, dzięki czemu zjednuje sobie ludzi, którzy chętnie posłuchają jego rad, nierzadko pójdą w ślad za nim.

3. Słynnego kucharza chętnie słuchają też inni kucharze. Może dzięki temu więcej restauracji otworzy się na kuchnię roślinną, dołączy do akcji Meatfree Monday i zacznie postrzegać wegan jako liczącą się grupę odbiorców

4. Dzięki wegańskim przepisom, które proponuje Jamie Oliver, osoby interesujące są kuchnią mają szansę odkryć nowe rozwiązania, smaki, a nawet zjeść wierniejsze kopie popularnych dań. Dla wielu może mieć to znaczenie.

Co więcej Jamie proponuje z reguły proste dania, z przystępnych składników, czyli prezentuje weganizm jako łatwy, kolorowy i przyjemny dla oka i podniebienia.

5. Jamie to fajny gość. Po prostu. Taki bardzo normalny. Nie jest aferzystą, jak wielu w show biznesie, za to stara się działać i wykorzystać swoją pozycję, aby zmieniać świat. Myślę, że jako weganie powinniśmy dostrzec jego potencjał, choć jest to dużo trudniejsze, niż narzekanie.

Magdalena Jutrzenka

24.05.2015

Przeczytaj też:

Źródło cover photo: www.livekindly.co