Dobra wiadomość! Sąd utrzymał w mocy wyrok zgodnie z którym Rajmund Gąsiorek, hodowca norek z Wielkopolski nazywany “polskim królem norek”, uznany został winnym pomówienia nas. To rozstrzygnięcie kończy kolejny etap wieloletniego sporu i potwierdza, że również przedstawiciele branży futrzarskiej muszą liczyć się z konsekwencjami nieprawdziwych oskarżeń. Więcej o tej sprawie przeczytasz w poniższym wpisie blogowym.
O co oskarżył nas Rajmund Gąsiorek?
Oskarżenie dotyczyło wypowiedzi Gąsiorka na Forum Wołowiny w Warszawie w 2019 roku. Gąsiorek publicznie stwierdził, że Otwarte Klatki miały kupić dom w pobliżu jego fermy, aby wesprzeć protestującą mieszkankę. Takie zdarzenie nigdy nie miało miejsca, a zarzut ten ma na celu jedynie wzbudzenie nieufności do nas i dyskredytowanie naszych działań.
Wielu mieszkańców wsi protestuje przeciwko fermom futrzarskim – codzienność w sąsiedztwie takich obiektów oznacza plagowe ilości much i szczurów, intensywny odór oraz ryzyko zanieczyszczeń. Osoby mieszkające obok ferm nie powinny ponosić kosztów działalności, która realnie pogarsza jakość ich życia. Mieszkańcy często zgłaszali się do nas po wsparcie, szukając wiedzy jak mogą przeciwstawić się budowie lub rozbudowie fermy w ich okolicy.
Zamiast kierować wobec nas bezpodstawne oskarżenia, to przedstawiciele branży furtzarskiej powinni wziąć odpowiedzialność za skutki swojej działalności i za problemy, które od lat sygnalizują im mieszkańcy wsi.

Kłamstwa branży futrzarskiej
Rajmund Gąsiorek jest prezesem Polskiego Związku Hodowców i Producentów Zwierząt Futerkowych i jednym z największych hodowców norek w Polsce. Przez lokalne media określany był jako “król norek”. Spory sądowe między nim a Otwartymi Klatkami sięgają 2014 roku. Wtedy to Gąsiorek oskarżył nas o zniesławienie, twierdząc, że filmy z jego fermy, które opublikowaliśmy, tak naprawdę nie pochodzą z jego hodowli. Po czterech latach sąd uznał, że nagrania były autentyczne i zostały wykonane właśnie na fermie w Pawłowie, tak jak wskazywali aktywiści Otwartych Klatek.

Hodowcy zwierząt futerkowych uciekają się do kłamstw i pomówień, aby bronić swojej branży. Podobna sytuacja miała miejsce, kiedy w 2014 roku Szczepan Wójcik opowiadał o “zuchwałym ataku” SOKO Tierschutz na fermę w Granowcu nazywając działania organizacji “ekoterroryzmem”. SOKO Tierschutz wniosło pozew przeciwko zarówno Szczepanowi Wójcikowi jak i spółce Fratria prowadzącej portal wgospodarce.pl. W kwietniu 2019 Sąd Apelacyjny w Warszawie przyznał, że doszło do naruszenia dóbr osobistych. Szczepan Wójcik zamieścił przeprosiny w wyniku tego wyroku.
Teraz czekamy na zamieszczenie przeprosin przez Rajmunda Gąsiorka, który atakując nas zdecydował się na pomówienia.
Te sytuacje pokazują, że branża futrzarska nie jest w stanie się wybronić bez uciekania do takich taktyk.
Będziemy walczyć o prawdę – nie dlatego, że lubimy spory sądowe, lecz dlatego, że kłamstwa uderzają zarówno w nas, jak i całe ruchy społeczne.
Trzymamy się faktów, bo to one są fundamentem każdej zmiany, jaką wprowadzamy. Nie odpowiadamy pomówieniem na pomówienie i nie będziemy tego robić. Gdy pojawiają się nieprawdziwe oskarżenia, kierujemy sprawy tam, gdzie powinny trafić – do sądu. Kolejne wyroki pokazują jasno, że to dobra droga.