W weekend 4-6 października, ogłoszone Międzynarodowymi Dniami Akcji w tej sprawie, rosyjscy aktywiści wzywają do poparcia postulatów wprowadzenia humanitarnego prawa dotyczącego bezdomnych zwierząt w Rosji. Ustawodawstwo, z którego tworzenia wykluczono grupy realnie działające na rzecz zwierząt, idzie w kierunku legalizacji eutanazji. Tymczasem, jak alarmują aktywiści, wzrasta aktywność „łowców psów” – zorganizowanych zabójców wyłapujących i mordujących bezdomne zwierzęta. Pozostają bezkarni, ponieważ prawo rosyjskie nie uwzględnia przypadków znęcania się nad zwierzętami.

 

Przez dwa lata poprzedzające Euro 2012 media wrzały oburzeniem na proceder odstrzału i utylizacji bezdomnych psów na Ukrainie. W odpowiedzi na protesty władze tuż przed samymi mistrzostwami zadeklarowały wsparcie finansowe sześciu schronisk w miastach, gdzie miały odbywać się mecze. Jednak agencje informacyjne długo po Euro donosiły o znajdywaniu otrutych psów w miastach, gdzie schroniska jednak nie powstały, np. w Kijowie. Do takiej sytuacji dopuścił brak zdecydowanej reakcji międzynarodowej – z pominięciem zawsze czujnego ruchu praw zwierząt. Podobnie przy chwilowym wzburzeniu opinii publicznej oraz bezradności organizacji walczących o prawa zwierząt, przeszło prawo zarządzające eksterminację wszystkich bezdomnych psów w Rumunii – włącznie z tymi w schroniskach. Wydanie ustawy poprzedziły „spontaniczne” akcje wybijania błąkających się psów. Immunitet sprawcom nadały słowa prezydenta: „Człowiek jest ponad psem” oraz gniew społeczeństwa po zagryzieniu dziecka przez psy określone jako bezpańskie.

 

Dramat psów zaczyna się po cichu, lata przed oprotestowywanym „ostatecznym rozwiązaniem”. W samym Bukareszcie w momencie podejmowania ustawy po ulicach miasta błąkało się blisko 65 tysięcy psów, po rumuńskich wsiach łącznie trzy miliony. Ich przodkowie to dawni przyjaciele i pupile, skazani na bezdomność przez rodziny przenoszone do bloków z zarządzenia Ceausescu. Przez lata do rządu rumuńskiego płynął strumyk unijnych pieniędzy, przeznaczoy programy schronisk i sterylizacji. Mimo to przyjętym rozwiązaniem było płacenie hyclom 50eu za martwego (bądź schwytanego żywcem, ale w końcowym rozrachunku to równoznaczne) psa. Dzisiejszy prezydent Rumuniii, Traian Băsescu, do takiego rozwiązania przymierzał się już w 2001 roku, zarządzając odstrzał psów jako mer Bukaresztu, przeciwnikom takiego rozwiązania proponując „kilka kijów na plecy”. W książce „I ktoś rzucił za nim zdechłego psa” Jean Rollin przytacza historię ówczesnego pogromu psów, w który według relacji włączało się poszukiwanie przygarniętych psów po mieszkaniach i katowanie ukrywających ich ludzi.

 

Ograniczę się do przytoczenia faktu z dziedziny kryminalistyki: większość seryjnych morderców zaczynała od zwierząt. Strach zastanawiać się, jakim rodzajem edukacji obywatelskiej jest zachęcanie ludzi do udziału w masowych polowaniach z nagonką na psy.

 

Przykład rumuński pokazuje także, że regularne powtarzanie wybijania bezdomnych psów co dziesięć lat nie jest rozwiązaniem. Masakrę z reguły przeżywają zwierzęta z najlepszymi predyspozycjami – najbardziej nieufne, cwane, agresywne. Kilka lat zajmuje im odtworzenie populacji jeszcze lepiej przystosowanej, coraz bardziej zdziczałej. Jeśli wierzyć badaniom przytaczanym przez Rollin, cechy rasowe każdego psa po kilku pokoleniach bezdomności zanikają na rzecz cech wzorca uznawanego za pierwotnego psa-przodka. Ale kierunki ewolucji nadal zależą od układu, w jakim pies nadal znajduje się z człowiekiem. Przykładowo, uliczne psy Moskwy „opanowały” sztukę poruszania się metrem, współdziałanie w grupie i sztuczki ułatwiające im zdobycie pożywienia, wprawiając w zdumienie naukowców.

 

Los psa jest smutny i wcale nie prosty. Z jednej strony uwieczniony jest w kulturze jako „najlepszy przyjaciel człowieka”, uprzywilejowany względem innych gatunków i przeznaczenia, jakie dzielą z rąk ludzi. Z drugiej to tragiczny bohater historii i jako taki potrafi być całkiem nienawidzony. Populacje bezdomnych zwierząt wzrastały na skutek historycznych i politycznych zawieruch – żywiąc się resztkami po armiach, przesiedleńcach, ofiarach transformacji; często dzieląc je z ludźmi. Sposób rozwiązywania problemu bezdomnych zwierząt świadczy o zdolności naprawiania przez społeczeństwo krzywd, które samo wyrządziło innemu gatunkowi.

 

Ciężko czytać o rzeczach, na które nasz wpływ jest znikomy, a jedynym jego przejawem jest liczba podpisów pod petycją. Ale na tle tych wszystkich okropności ponuro brzmią też suche dane dotyczące Polski. Jeszcze w 2011 68% gmin nie przyjęło rocznych programów zapobiegania bezdomności zwierząt. Wg ostatniego raportu NIK 80% wszystkich funduszy wydawanych w polskich gminach na bezdomne zwierzęta trafia do hycli; 61% samorządów zleca odławianie zwierząt bez zapewnienia im miejsca w schroniskach; jedną trzecią pieniędzy wydanych na opiekę nad zwierzętami samorządy wydały nielegalnie lub niegospodarnie. Na przestrzeni ostatnich lat liczba bezdomnych zwierząt w Polsce wzrosła o 11%. Rozwiązanie jest tylko jedno – uczynić empatię oraz odpowiedzialność prawem i moralnym obowiązkiem każdego, zarówno przez edukację i wychowanie, jak i wprowadzanie rozsądnych rozwiązań prawnych.

Więcej o sytuacji psów w Rosji

Schronisko dla zwierząt – wstęp do empatii