Jednymi z najbardziej rozpoznawalnych polskich towarów „eksportowych” są wciąż Żołądkowa Gorzka i krówki. Cukierki, których „papierek” ozdabia wizerunek krowy produkuje dziś przynajmniej kilkanaście różnych firm. Przedstawiona krowa bywa zazwyczaj dostojna albo uśmiechnięta, rzeczywista albo rysunkowa. Wszędzie wygląda na zadowoloną. Czy ma powody?

Skąd się bierze mleko?

W warunkach przemysłowych krowy mleczne nie pasą się na alpejskich, pokrytych soczystą zielenią (lub fioletem) pastwiskach, nie skubią bezstresowo koniczyny brzdąkając dzwoneczkiem i machając wesoło ogonem, tylko gnieżdżą się (a raczej gnieżdżone są) w ciasnych boksach, są sztucznie zapładniane, po to by na końcu tej drogi oddawać nam mleko – przez cały rok. Gdy poświęcimy chwilę na zastanowienie się skąd pochodzą produkty mleczne to z reguły okazuje się, że zdajemy sobie sprawę z tego, że krowy nie hasają po bezkresnych łąkach tylko stoją zamknięte w szeregach metalowych boksów na fermie przemysłowej – każdego dnia swojego życia, którego jedynym celem jest dostarczanie produktu – mleka. Jednak, jak błyskotliwie zauważył Jonathan Safran Foer: „żaden hałas nie obudzi tych, którzy udają, że śpią”. Gdyby to krowy miały decydować o składzie firmowanych swoim zadowolonym wizerunkiem cukierków, czekolad i innych mlecznych produktów, produkowano by je na bazie roślinnego mleka.

To wcale nie jest trudne: z mleka i jego produktów bardzo prosto i niemal od ręki można zrezygnować. Dlaczego warto?

Pogódźmy się z tym, że krowa produkuje mleko dla swoich cielaków, a nie dla nas – skład mleka każdego ssaka jest optymalny dla noworodka danego gatunku. Również ilości mleka jakie wytwarza organizm matki są odpowiednie dla maleństwa i kiedy zaczyna ono dorastać i pije go coraz mniej to organizm matki ogranicza jego wytwarzanie. Mleko nie jest więc niewiadomego pochodzenia białym płynem pieniącym dzbany i fruwającym w chmurach (jak chcę tego reklamy), ale odsysaną na fermach przez maszyny wydzieliną gruczołu mlecznego krowy, produkowaną przez zwierzęta do nakarmienia swoich młodych. Ludzie nie piją nadwyżki mleka tylko sztucznie tę „nadwyżkę” produkują.

Roślinne mleko nas nie zrujnuje. Coraz częściej można spotkać różnego rodzaju gotowe mleka roślinne (np. sojowe czy ryżowe) w zwyczajnych spożywczkach. W większych sklepach – dyskontach czy hipermarketach mleka roślinne są już w zasadzie standardem. Ich ceny wahają się od 4-10 zł/l. Litr krowiego mleka kosztuje ok. 3 zł, więc ta różnica naprawdę nie jest znaczna i warto dopłacić kilka złotych za cenę spokojnego sumienia. A dla tych, którzy mają zacięcie kulinarne i chcą oszczędzić istnieje opcja samodzielnego przygotowania mleka. Pod tym linkiem znajdziecie przepisy aż na 7 rodzajów mlek roślinnych (m.in. ryżowe, kokosowe, owsiane).

A zamiast tradycyjnych krówek?

Jeżeli trochę poszukacie to w większych marketach i sklepach ze zdrową żywnością znajdziecie krówki przygotowane na bazie mleka sojowego, a jeśli akurat nie natraficie na wegańskie krówki to może toruńskie pierniki albo pyszny marcepan będą dobrym wyborem? Krowy na pewno będą Wam wdzięczne!

Ola Stawińska

19.06.2014