Olga1W czerwcu wzięliśmy udział w Ogólnopolskim Dniu Dogoterapii, który odbył się na Warszawskich Polach Mokotowskich. Byłam tam na naszym stoisku, miałam okazję przyjrzeć się całemu wydarzeniu. Powiem szczerze, że szłam tam z mieszanymi uczuciami. Z jednej strony psy są “używane” do pracy z dziećmi, czyli, według wielu moich znajomych wegan – wykorzystywane. Z drugiej strony miałam poczucie, że po to, by włączyć kogoś (w tym wypadku psa) do zespołu pracującego z ludźmi z różnymi problemami fizycznymi i psychicznymi, trzeba temu komuś ufać, być przekonanym, że ten ktoś poradzi sobie w każdych, nawet trudnych okolicznościach.

Te dwa sposoby myślenia biły się we mnie – wykorzystywanie czy nadawanie podmiotowości,  przymuszanie do pracy czy zaufanie i współpraca na partnerskim poziomie. To, co zobaczyłam na Dniu Dogoterapii skłoniło mnie wobec tej drugiej opcji. Zobaczyłam uśmiechnęte psy, cieszące się ze współpracy ze swoimi opiekunami.

Jedną z atrakcji był pokaz konkurencji o nazwie “agility” (ang. zwinność, zręczność). Pary zawodników, pies i człowiek, pokonują wspólnie tor przeszkód. Zaangażowanie partnerów, to, że się dobrze znają i rozumieją bardzo rzucało się w oczy. Nie miałam poczucia, żeby ktokolwiek kogokolwiek wykorzystywał.

Oczywiście, można mieć wątpliwości, czy psy po kilku latach pracy czegoś nie tracą, czy poprzez ciągłe skupianie się na współpracy z człowiekiem nie ubywa im czegoś, co można by nazwać psią swobodą czy spontanicznością. Jednak taka sytuacja mogła by mieć miejsce w momencie, kiedy psy pracowały by non-stop, na etat. Jednak  w rzeczywistości wygląda to nieco inaczej. Jak?

O tym rozmawiałam z Joanną Suwińską- Kopeć, dogoterapeutką, wegetarianką, świeżo upieczoną matką.

Olga: Od jak dawna interesujesz się pracą z psami? Co Cię skłoniło do tego, by zacząć się zajmować dogoterapią?

Joanna:  W 2009 roku zaopiekowałam się suczką  rasy coton de tulear i stała się ona moją najwspanialszą towarzyszką. Od chwili odkrycia tej cudownej rasy zaczęłam interesować się dogoterapią. Przypadkowo trafiłam na stronę fundacji “Pies dla Stasia”. Poznałam cudownych ludzi, oddanych zwierzętom w 100 procentach i kierujących się tylko ich dobrem. Stałam się członkiem fundacji. Uczyłam się od najlepszych. Stopniowo kończyłam kursy dotyczące dogoterapii, zdobyłam też kwalifikacje zawodowe Ministerstwa Edukacji Narodowej.

Olga: Panuje dość powszechne wśród wegetarian i wegan przekonanie, że dogoterapia to przedmiotowe traktowanie zwierząt, wykorzystywanie. Jesteś wegetarianką, co o tym myślisz? Czy faktycznie masz poczucie, że wykorzystujesz swojego psa?

Joanna: Znam wielu wegan i wegetarian zajmujących się dogoterapią i przyznam szczerze nigdy nie spotkałam się z przekonaniem, że jest to przedmiotowe traktowanie zwierząt. Wszystko zależy od człowieka oraz jego szacunku do zwierzęcia. Fakt jest taki, że dogoterapia dogoterapii niestety nie równa. Wciąż spotyka się osoby, które wykorzystują psy kosztem ich zdrowia, Olga2np kładąc dzieci na psy. Kompletnie nie czytają sygnałów wysyłanych przez psa i przekraczają granice poczucia bezpieczeństwa zwierzęcia. Na to nie zgadza się i nigdy nie zgodzi się, nie tylko wegetarianin ale i każdy szanujący zwierzę człowiek. W prawdziwej dogoterapii pies jest towarzyszem, uczestnikiem zajęć. Zawsze czytam jego sygnały. Nigdy nie pozwalam na przypadkowy dotyk. Granice są wyznaczane i dzieci muszą je respektować. Jeśli miałabym poczucie, że wykorzystuje swojego psa, nigdy bym tego nie robiła. Daje swojemu psu przestrzeń, nie pracuje więcej niż dwa razy w tygodniu po 40 minut.

Olga: Jak pracujesz z Lenką? Jak uczysz ją określonych zachowań, które są potrzebne do pracy z niepełnosprawnymi? Co to za umiejętności?

Joanna:  Odkąd Lenka jest ze mną zaczęłam interesować się metodą pozytywnych wzmocnień, która polega na nagradzaniu pozytywnych zachowań psa i tym samym nauce pożądanych przez nas zachowań, np. siad, waruj, itp. Wykorzystywałam do tego tzw. kliker. Urządzenie, które wydaje charakterystyczny dźwięk i służy do zaznaczania zachowania psa, które za chwilę chcemy nagrodzić. Dzięki temu można bardzo trafnie wyłapać zachowanie, które chcemy wzmocnić.

Olga: Uważasz, że Lenka lubi swoją pracę? Jest szczęśliwa?

Joanna: Mój pies jest stworzeniem, które uwielbia pracę w teamie ze mną. Widzę, że przynosi jej to ogromną radość.

Olga: Ufasz swojemu psu? Jak się nad tym zastanawiałam, doszłam do wniosku, że to bardzo ważna rola, że potrzeba doskonałej współpracy między psem i opiekunem, żeby bezpiecznie i efektywnie pracować z osobami niepełnosprawnymi… Duża odpowiedzialność spoczywająca na psie, jego emocjach, reakcjach i inteligencji nie świadczy raczej o tym, że jest on traktowany jak ‘przedmiot’….

Joanna: Mam do niej zaufanie, wiem czego mogę się spodziewać, ponieważ nauczyłam się jej języka. Specyficzna postawa ciała, wzrok, język a nawet ruchy gałek oczu, itp. – to wszystko służy psu do komunikacji. I to my ludzie powinniśmy nauczyć się “rozmawiać” z psem. Doskonale opisała to Turid Rugaas w swojej książce “Sygnały uspokajające”. W prawdziwej dogoterapii pies to nie narzędzie ale obserwator, pomocnik, współpracownik. Najważniejsze jest by lubił swoją pracę, miał łagodne i przyjazne usposobienie. Nie każdy pies będzie lubił spotkania z nowymi osobami, wyzwania oraz cele stawiane przez opiekuna. Co istotne, nie trzeba wykluczać psa, który ma swoje wady. Któż z nas ich nie posiada!? Moja Lenka nie lubi kontaktu z innymi psami i to absolutnie nie dyskwalifikuje jej do pracy z ludźmi.

Olga: Czy odkąd Lenka pracuje z osobami niepełnosprawnymi coś się w niej zmieniło? Uważasz, że praca jest dla niej obciążająca?

DogoterapiaJoanna: Nie zauważyłam zmian w zachowaniu mojego psa odkąd pracuje w dogoterapii, Dogoterapia to pasja, hobby. Nie można traktować jej jako źródło utrzymania.  Dla mojego psa to fajna przygoda, bo zazwyczaj wtedy dostaje dużo swoich ulubionych smaczków, jest to ogromna przyjemność, a jednocześnie jest blisko mnie i jest całkowicie bezpieczna. Uważam, że należytym wiekiem odejścia psa na emeryturę to około 7-8 lat. Znam psy pracujące kilka lat, ale nie jest to praca w każdym tygodniu, tak jak w moim przypadku. Czasami mamy zajęcia raz w miesiącu, czasami raz na 5 miesięcy a czasami raz w tygodniu. Absolutnie nie zabija to w nich spontaniczności, wręcz przeciwnie, zajęcia to czas współpracy psa i przewodnika, czas rozwoju i możliwość urozmaicenia dnia codziennego. Po każdych zajęciach pies powinien się rozluźnić i leży to w kwestii opiekuna. Luźny spacer, bez wydawania komend, całkowita swoboda psa. Pies na zajęciach jest skupiony na swoim przewodniku. Moja Lenka jak tylko zobaczy torebkę pełną smaków wie, że to jest moment kiedy powinna być na mnie skupiona i na moich poleceniach, a w zamian za to zostanie nagrodzona. Pamiętajmy, dla dobra psa nie trwa to dłużej niż 40 minut.

Olga: Czy dogoterapia działa? Jak? Jakie są jej rodzaje?

Joanna: Dogoterapia to wspomaganie rozwoju danej osoby, w której głównym motywatorem jest pies. Ja pracuje tylko z dziećmi i to niekoniecznie niepełnosprawnymi, ale z autyzmem, a swego czasu pracowałam również z dziećmi z domu dziecka, z rodzin wielodzietnych, ubogich i niewydolnych wychowawczo.  Duża rozbieżność zaburzeń.  W kręgu moich zainteresowań jest również praca z dziećmi zdrowymi. Są różne rodzaje dogoterapii. Ze względu na to co napisałam wyżej możemy wyróżnić dogoterapię jako zajęcia edukacyjne (np. profilaktyka pogryzień) propagujące bezpieczeństwo w kontaktach z psami i informujące o tym jak należy zachowywać się w towarzystwie psa, jak czytać jego sygnały, dogoterapia jako terapia np. lęku przed psami (kynofobia) i wiele, wiele innych rodzajów. Dogoterapia jest bardzo elastyczną dziedziną, zajęcia mogą wspomagać terapię, rozwój emocjonalny, społeczny, fizyczny dziecka jak również edukować. Wszystko zależy od potrzeb. Najważniejsze to pamiętać o tym, że pies nie jest narzędziem. To nasz partner, z którym budujemy silną relację i o którego dobrostan powinniśmy dbać najbardziej jak tylko potrafimy.

Olga: Zostałaś mamą. Czy uważasz, że Twój pies pomaga się rozwijać Twojemu dziecku? Przyjaźnią się?

RajmundJoanna:  9 miesięcy temu zostałam mamą i uważam, że to wspaniałe dawać dziecku możliwość rozwoju z psem. Patrzenie na ich wspólne interakcje daje dużo radości. Lenka obserwuje bacznie Amelkę i jest dla niej bardzo wyrozumiała. Natomiast moja córka uwielbia wodzić wzrokiem za Lenką. Razem z moim udziałem delikatnie głaszcze psa i sprawia jej to wiele radości. Oczywiście relacja psa z dzieckiem jest pod stałą kontrolą osób dorosłych i to nie ze względu na psa ale na dziecko, które potrafi być nieobliczalne i pociągnąć za ogon, ucho, czy uszczypnąć, co jest naturalnym zachowaniem eksploracyjnym, ale może zrazić do siebie psa. Uważam, że pies wspomaga rozwój emocjonalny i społeczny nie tylko mojego malucha, ale też i każdego innego, uczy szacunku oraz odpowiedzialność. Już od najmłodszych lat warto tłumaczyć maluchowi co czuje piesek, kiedy chcę być głaskany, a kiedy należy się od niego oddalić i dać mu odpocząć. Uważam, że spełniam rolę tłumacza psich zachowań. Chcę aby już od najmłodszych lat dziecko wiedziało jak należy zachowywać się w obecności zwierzęcia. Myślę, że prócz wyżej wymienionych cech pies uczy również empatii i wrażliwości.

Olga: Dziękuję Ci bardzo za rozmowę. Mam nadzieję, że pozwoli ona ludziom spojrzeć szerzej na dogoterapię, pobudzi do zastanowienia, zadawania pytań.

Joanna: Dziękuję. Ja również mam taką nadzieję.

06.08.2014

Olga Plesińska