Gdy mowa o zwierzętach wykorzystywanych w rozrywce, najczęściej myślimy o cyrkach i wodnych parkach rozrywki, czasem o walkach byków. Dużo rzadziej przychodzą nam na myśl filmy, których główni bohaterowie są czteronożni, opierzeni lub płetwiaści. A warto się zastanowić, jak wygląda ich los po zakończeniu kariery aktorskiej.
Plotkom i skandalom z życia gwiazd filmowych poświęcone są dziesiątki portali. A na jaką sławę i splendor mogą liczyć zwierzęta grające nieraz pierwszoplanowe role? Zwierzęcy aktorzy, nawet jeśli zagrali w oscarowych hitach, najczęściej nie doświadczają luksusowego życia czy ekstrawaganckich wygód – ani po premierze, ani w trakcie kręcenia filmu. W dodatku rzadko się zdarza, żeby bardziej znaczącą rolę grało wyłącznie jedno zwierzę.

W rozmowie z „Dziennikiem” Wiesław Gołas wspomina, że Szarika grały aż trzy psy. “W zależności od sceny był wybierany np. węszący albo atakujący. A żeby w filmie nie było widać, że Szarika nie gra jeden zwierzak, dwa miały farbowaną sierść”.

Jeden z Szarików został wypchany. A co z pozostałymi? Gdzie trafiły i jakie miały życie po spłukaniu z nich farby?
Jeszcze bardziej może zaskoczyć informacja o tym, ile świnek zagrało jedną Babe, świnkę z klasą w kinowym hicie z 1995 roku. Ponieważ świnki rosną bardzo szybko, aż 48 różnych prosiaczków musiało grać filmową Babe. Mając pewną wiedzę o kształcie hodowli świń i naszym stosunku do tych zwierząt (opartym na stereotypach, przysłowiach i powtarzanych „mądrościach”), trudno oprzeć się wrażeniu, że nie wszystkim świńskim aktorkom zapewniono życie w chwale i sławie.

Brak informacji o ich życiu „po filmie” to często informacja o ich śmierci. Choć w przypadku świnek-odtwórczyń Babe producenci zapewniali, że żadna z nich nie trafi pod rzeźnicki nóż, nieznane są ich dalsze losy. Miały trafić do uniwersytetów, college’ów i na farmy i dożyć tam spokojnie końca, jednak żadnych konkretnych informacji nie podano.

Nie wiem, jak było naprawdę, ale coś każe mi podejrzewać, że przynajmniej niektóre świnki ktoś zjadł. Ktoś musiał. Świnki się je. Przecież nie rosną po to, żeby grać w filmach. 

Pamiętajmy też, że prosiaczki nie były jedynymi zwierzętami, które wystąpiły w filmie.
Rozbieżności pomiędzy np. wegetariańskim przesłaniem filmu a stosunkiem do zwierzęcych gwiazd (lub zwierząt grających role drugo- i trzecioplanowe) to coś, na co jednak powinniśmy reagować. Musimy być ostrożne, nie wolno nam przestraszyć reżyserów i producentów. Idea powstawania filmów rozbudowujących świadomość i empatię w stosunku do zwierząt jest dobra (odtwórca głównej roli męskiej w „Babe, świnka z klasą” po skończeniu zdjęć przeszedł podobno z wegetarianizmu na weganizm).

Dowiadujmy się, co się w końcu stało ze schroniskowym psem, który grał w oscarowej „Idzie”, dlaczego trójnogi kundelek po zagraniu w „Róży” wrócił do schroniska, co ze świnką z uroczej sceny podnoszenia do nieba w „Jasminum” i wieloma innymi.

Dopytujmy, wysyłajmy maile, pytajmy o to w recenzjach, blogowych notkach, rozmawiajmy o tym ze znajomymi. Nie pozwólmy, by zwierzęta traktowane były – za naszym cichym przyzwoleniem – jak filmowe rekwizyty.
Ola
4.05.2015