Nieznośny odór, który latem uniemożliwia otwarcie okna oraz plaga much i gryzoni – to dlatego sąsiedztwo ferm przemysłowych sprawia cierpienie nie tylko zwierzętom, ale też okolicznym mieszkańcom. Protesty trwają m.in. w Kawęczynie, gdzie planowana jest budowa wielkiej fermy drobiu oraz w Skriwilnie, w którego pobliżu ma powstać ferma przemysłowa świń.

Mieszkańcy Kawęczyna znoszą już sąsiedztwo dwóch ferm norek. Ich właściciel, poseł PO Rajmund Gąsiorek, planuje tam jeszcze megafermę drobiu. Mieszkańcy nie chcą się na to zgodzić.

– Jego nowa inwestycja to ferma kur na ponad milion sztuk w jednej obsadzie, czyli ponad 7 milionów rocznie! Dla nas to dwie potężne fermy norek i kolosalna ferma kur znajdujące się w promieniu zaledwie kilkuset metrów od naszych domów – tłumaczy Małgorzata Nowak, mieszkanka wsi.

Na spotkaniu w sprawie planowanej inwestycji, które odbyło się 24 marca tego roku, zabrakło niestety Starosty Powiatu. Kilka dni wcześniej odrzucił niekorzystny dla powodzenia inwestycji projekt miejscowego planu zagospodarowania przestrzennego.
Z kolei 25 marca demonstrowali przeciwnicy fermy z Skrwilna. Boją się, że ferma – planowana w miejscowości Mościska i sąsiadującej z nią wsi Rak – przyczyni się do zniszczenia okolicy, w której żyją na co dzień. Nie chcą smrodu i boją się zagrożeń mikrobiologicznych.

Dlaczego takie inwestycje, mimo zdecydowanego sprzeciwu mieszkańców, mają szanse na realizację? Niestety zgodnie z aktualnym stanem prawnym, protest mieszkańców nie wystarczy, by zablokować budowę ferm. Dlatego, czekając na zmianę prawa, Stowarzyszenie Otwarte Klatki wspiera protestujących obawiających się o środowisko i swoje zdrowie. Wierzymy, że dobro kilku tysięcy mieszkańców okaże się ważniejsze od starań niechcianych inwestorów i do powstania ferm nie dojdzie.