Największym producentem wełny na świecie jest Australia – pochodzi z niej ok. 25% światowej produkcji. Duża część owiec w tym kraju to merynosy, które wyhodowane zostały tak, aby miały jak najbardziej pofałdowaną skórę, co pozwala na zwiększenie powierzchni, z której pozyskuje się wełnę.

Fakt ten sprawia, że owcom bardzo trudno znosić wysokie temperatury, a w ich gęstej wełnie gromadzą się resztki moczu i wilgoć. Tworzy to idealne warunki dla muchówek, które pomiędzy fałdami skóry składają jaja, a wykluwające się z nich larwy żywią się tkanką owiec, powodując chorobę zwaną muszycą albo larwą wędrującą.

Nieetyczna wełna oznacza cierpienie

Czy strzyżenie owiec boli? Zdecydowanie tak! Cały proces odbywa się najczęściej bez środków znieczulających i niestety, bardzo łatwo może dojść do infekcji otwartych ran, jakie zostają po zabiegu. Niektórzy hodowcy spinają skórę specjalnymi klamrami; często jednak miejsca te i tak zostają zaatakowane przez muchówki jeszcze zanim skóra się zagoi. Prowadzi to do dalszego cierpienia owiec i powolnej, bolesnej śmierci.

Hodowla przemysłowa to cierpienie zwierząt

Praktycznie każdy rodzaj hodowli zwierząt wiąże się z ich cierpieniem, dlatego tym bardziej zachęcamy do rezygnowania z produktów pochodzenia zwierzęcego i niewspierania ich eksploatacji. Z łatwością można znaleźć producentów odzieży, którzy używają materiałów pochodzenia roślinnego albo z tworzyw sztucznych.

Zobacz także : 7 powodów, aby nie nosić naturalnych futer

foto: Ciprian Boiciuc on Unsplash