W ramach promowania kultury dawania stworzyliśmy serię, w której pokazujemy kim są osoby, które nas wspierają. Dzisiaj możecie przeczytać o historii Moniki i Maćka, byłych wolontariuszy Otwartych Klatek, a obecnie członków niesamowitej społeczności – Klubu Otwartych Klatek. Przeczytajcie, jaka jest ich historia i dlaczego pomoc zwierzętom jest dla nich tak ważna.

Zdjęcie Moniki i Maćka leżących na trawie. Uśmiechnięci.
Monika i Maciek

Jak to się stało, że zaczęliście wspierać Otwarte Klatki?

Przychodzi taki moment w życiu człowieka, że chce robić więcej dla innych. Wraz ze wzrostem świadomości rośnie potrzeba zaangażowania się, koncentracja na dawaniu z siebie jak najwięcej.

Jednym z pierwszych kroków na tej ścieżce rozwoju było rozpoczęcie życia zgodnie z ideałami weganizmu: rezygnacja z mięsa i nabiału, refleksja nad kosmetykami i odzieżą, którą dotychczas kupowaliśmy. Poczucie satysfakcji z naszych decyzji i świadomość wyższego celu skompensowały nam chwilowy dyskomfort związany ze zmianą przyzwyczajeń i nawyków.

Wzajemnie wspieraliśmy się na tej drodze, pochłaniając artykuły i książki, oglądając reportaże dotyczące przemysłowej hodowli zwierząt. Poszukiwanie rozwiązań związane z wewnętrznym brakiem zgody na bezsensowne cierpienie zwierząt doprowadziło nas do Stowarzyszenia Otwarte Klatki.

Zgłębiając filozofię i działalność Otwartych Klatek stwierdziliśmy, że odpowiada nam taka forma aktywizmu i zdecydowaliśmy się na dołączenie do lokalnej, bydgoskiej grupy. Pierwsze spotkanie nie było takie, jak oczekiwaliśmy.

Pierwsze trudności

Brak zaangażowanego lidera, stosunkowo niski wiek grupy i brak jasno określonych celów postawił nas przed trudną decyzją czy to miejsce, którego szukamy. Zdecydowaliśmy się jednak podjąć wyzwanie i nie posiadając żadnego szkolenia, obszernej wiedzy, a opierając się jedynie na intencji, aby stworzyć aktywnie działającą grupę, Maciek rozpoczął lokalną koordynację.

Początkowo nasze działania były pełne chaosu, zmieniło się to dopiero po odbyciu szkolenia. Wtedy poznaliśmy ludzi, którzy myślą podobnie jak my i zmagają się z podobnymi wyzwaniami. Połączył nas wspólny cel: działania dążące do zwiększenia dobrostanu zwierząt hodowlanych. Kilka dni po szkoleniu przyjechała do nas Alicja Czerwińska i po jej wizycie nasze działania stały się o wiele efektywniejsze, a poziom zaangażowania całej grupy wzrósł do maksimum.

Rozwój grupy lokalnej

Zainspirowani, pewni swojej misji zaczęliśmy organizować szkolenia dla nowych członków i okolicznościowy streetwork. Nawiązaliśmy współpracę z zespołami muzycznymi, organizatorami koncertów, instytucjami, które wspierały nas w działaniach spójnych z celami Otwartych Klatek.
Prężnie działająca grupa liczyła 10 osób, co było wtedy dla nas dużym sukcesem. Trwało to dwa lata, dopóki nie przeprowadziliśmy się do Warszawy.

Przeprowadzka do stolicy, założenie własnej rodziny, a także pełnienie funkcji opiekunów zastępczych dla dwóch dziewczynek wpłynęło na decyzję o wspieraniu Otwartych Klatek głównie finansowo: co miesiąc przelewamy na stowarzyszenie darowiznę.

Zdjęcie z uroczystości Moniki i Maćka. Uśmiechnięci. Monika trzyma bukiet.

Czy polecilibyście innym wolontariat w Otwartych Klatkach?

I tak i nie. Polecamy działalność w Otwartych Klatkach z kilku powodów:

Otwarte Klatki to wzrost i poszerzanie swojej strefy komfortu. Sama jestem osobą, która wolała umrzeć niż wystąpić publicznie, a po roku aktywizmu prowadziłam sama szkolenia dla nowych członków.

Otwarte Klatki to też relacje. Przebywasz z ludźmi, którzy myślą podobnie jak Ty, wyczuwasz dobroć, empatię, wsparcie – innymi słowy czujesz przynależność i satysfakcję z tego, że jesteś częścią tego systemu.

Otwarte Klatki to przygoda. Wyjazdy, szkolenia, organizowanie największych festiwali wegańskich w Polsce, lokalne integracje grupy – generalnie dużo dobrej zabawy. Dla nas była to inspiracja do założenia firmy i jeżdżenia z wegańskimi goframi po całej Polsce.

Otwarte Klatki to sens człowieczeństwa. Działania, które mają sprawić, aby ten świat był lepszy. To podnoszenie jakości życia ludzi i zwierząt z intencją dawania wszystkiego tego, co w nas najlepsze.

Nie dla wszystkich?

Nie polecam działalności w Otwartych Klatkach, jeśli ktoś szuka aktywizmu opartego o walkę, osądzanie, nienawiść do innych. Także tematy związane z poczuciem winy i poświęcaniem się warto mieć przerobione zanim dołączy się do Otwartych Klatek. Znamy osoby, które „utopiły się” w aktywizmie, poświęcając swoje prywatne życie i nieustannie obwiniając się za niepowodzenia czy cierpienie zwierząt. Które wymagały od siebie więcej i więcej i zamiast wzrastać, wypalały się.

Jeśli ktoś oczekuje działań opartych na radykalnych zmianach czy gwałtownych rewolucjach, to Otwarte Klatki nie są dla niego. Tutaj efekty osiąga się na zasadzie „małych kroczków”, a cele są długoterminowe. Trzeba mieć w sobie pokorę, cierpliwość, wiarę i akceptację.

Zdjęcie z Krakowskiej Veganmanii. Maciek i Monika pracują na stoisku robiąc wegańskie gofry.
Zdjęcie z Krakowskiej Veganmanii

Czy uważacie, że warto wspierać Otwarte Klatki?

Otwarte Klatki są wyjątkową organizacją, bo wspierają i zmieniają obszar, który dla wielu jest marginalny. Ludzie chcą udawać, że problem przemysłowej hodowli zwierząt nie istnieje i nie chcą widzieć konsekwencji takiej postawy.

Ostatnio czytałam, że 86 % wszystkich istniejących na świecie zwierząt lądowych to te hodowane przez człowieka. Tylko 14 % to wszystkie pozostałe – od słoni po myszy! To świadczy o tym, że skala tego problemu jest ogromna i nie wolno jej bagatelizować.

W XXI wieku nie możemy pozwolić na to, żeby zwierzęta były zabijane na futro, które w obecnych czasach służy jedynie do zaspokojenia ludzkiej próżności i chciwości. Mamy już dowody naukowe, że masowa hodowla niszczy nasze środowisko, wyjaławia je i zużywa więcej wody niż możemy sobie wyobrazić.

Destrukcyjny apetyt na mięso powinien być poddany refleksji w czasach dostępu do wielu zamienników produktów odzwierzęcych. Dodatkowo skala cierpienia zwierząt, które rodzą się tylko by cierpieć i zostać zabite jest delikatnie mówiąc nieetyczna.

Z tych powodów warto wspierać Otwarte Klatki. Bo pokazują jak jest i co można zmienić, aby wszystkim na tej planecie żyło się lepiej.

Zdjęcie Maćka i Moniki pozujących do zdjęcia. Uśmiechnięci. Maciek w mundurze, Monika w sukience.
Maciek i Monika

Bądź jak Monika i Maciek i dołącz do Klubu Otwartych Klatek. Pomóż nam stworzyć świat wolny od cierpienia zwierząt!
Masz ciekawą historię, którą chciałbyś się podzielić? Napisz do mnie na piotr.bilik@otwarteklatki.pl. Najciekawsze historie opublikujemy na blogu!