Śledztwa stanowiły podstawowy fundament działania nowo powstającego stowarzyszenia, które w 2019 roku zostało okrzyknięte przez Animal Charity Evaluators jednym z najbardziej efektywnych na świecie. Otwarte Klatki, jako jedna z pierwszych organizacji w Polsce, podjęła się dokumentacji rzeczywistych warunków chowu przemysłowego, wyciągając na wierzch niewygodną dla producentów oraz hodowców prawdę i przedstawiając ją opinii publicznej. Na przestrzeni lat, charakter i sposób działań aktywistów w ramach zespołu śledczego zmieniał się i ewoluował, podobnie jak sam jej skład. Po dekadzie pracy na rzecz zwierząt przyszedł moment, by przybliżyć nieco, w jaki sposób wyglądają zadania aktywisty śledczego, co należy do głównych obowiązków, opowiedzieć o kulisach powstawania śledztw, a także wyzwaniach na kolejne lata.

Wywiad z grupą śledczą został podzielony na trzy części. W pierwszej przybliżymy sylwetki naszych aktywistów śledczych działających w terenie. Część druga poświęcona została całkowicie sposobowi przeprowadzenia śledztw oraz kulisom pracy nad śledztwem w Rzeniszowie. W ostatniej części porozmawiamy na temat współpracy międzynarodowej i o tym, co się udało osiągnąć dzięki śledztwom, a także wyzwaniach na najbliższe lata.

Przedstawmy się

W pracy w terenie czynnie biorą udział cztery osoby: Bogna, Andrew, Andrzej i Aleks. Chociaż, jak podkreślają aktywiści, w projekty śledcze w organizacji zaangażowanych jest więcej osób.

Aleks

“Razem z Andrzejem jesteśmy współzałożycielami Otwartych Klatek – byliśmy od samego początku zaangażowani w tworzenie organizacji. Pierwotnie były to wyjazdy w weekendy, poza normalną pracą, zmieniło się to wraz z zarejestrowaniem Stowarzyszenia. Pierwsze dwa lata istnienia Klatek, skupiały się bardzo mocno wokół wyjazdów śledczych” – mówi Aleks. Wraz z doświadczeniem zdobytym w pracy śledczej, jego specjalnością stały się ukryte kamery, zdobywanie materiałów z drona oraz większość projektów z pracownikami undercover.

śledztwo na fermie lisów
Photo: Otwarte Klatki

Zapytany o to, co napędza go do pracy śledczej, odpowiada: Nie ma we mnie zgody na przemoc wobec zwierząt, przedmiotowe ich traktowanie oraz wykorzystywanie dla zysku. Uważam, że jest to niesprawiedliwe i mam poczucie, że nie mogę tego tak zostawić – muszę spróbować jakoś przeciwdziałać. Chociaż tempo zmian systemowych w Polsce jest powolne i nieraz trudno je zauważyć, moim motorem jest próba podjęcia inicjatywy i wpłynięcia pozytywnie na los zwierząt, stawienie się za ich prawami. Satysfakcjonujący jest również widok klatek, które niegdyś wypełnione zwierzętami, teraz są już puste, bo ferma została zlikwidowana.”

Bogna

Bogna dołączyła do organizacji na przełomie 2013/2014, a rok później otrzymała propozycję podjęcia nowych inicjatyw w ramach grupy śledczej. Początkowo zajmowała się wszystkimi, bieżącymi sprawami stowarzyszenia, jednak działała szczególnie aktywnie w obszarze organizowania oraz planowania akcji ulicznych i wydarzeń, wspierając przy tym inne zespoły. Jak sama wspomina, dzięki temu udało jej się wypracować zaufanie i dostać możliwość zaangażowania się we wspomniane działania. Wstąpiłam do Otwartych Klatek, bo chciałam robić coś dla zwierząt. Śledztwa potraktowałam jako kolejny etap pracy w organizacji.  W tym momencie Bogna odpowiada za koordynację zespołu, a za pomocne na tym stanowisku ocenia umiejętność zarządzania ludźmi oraz projektami, doświadczenie w prowadzeniu i rozwijaniu kampanii, wiedzę o organizacji. Wymaga to również ogromu pracy koncepcyjnej tak, by każde przeprowadzone śledztwo odbywało się w konkretnym, wcześniej ustalonym celu. Osobiście stawia na rozwój, specjalizując się w nagrywaniu filmów, robieniu zdjęć i kończąc szkolenie Open-Source Intelligence.

aktywistka śledcza w nocy na fermie na tle klatek
Photo: Andrew Skowron

Bogna zapytana o to, co motywuje ją do pracy śledczej, odpowiada: “Cieszy mnie każda ferma, którą uda się zamknąć, bo z mojego punktu widzenia to nie są przypadkowe miejsca na mapie, tylko dobrze znane mi lokalizacje czy obiekty, z którymi mam jakieś wspomnienia. Za każdym miejscem stoją za to konkretne liczby, ale za tymi konkretnymi liczbami stoją konkretne zwierzęta, które dla mnie nie są anonimowe. Jest to ważne dla mojego poczucia sprawiedliwości i na pewno pomaga dalej pracować. Cel ostateczny to doprowadzić do zakazu hodowli zwierząt na futra, ale też do zmiany systemu produkcji w Polsce, co jest już bardziej złożonym zadaniem. Likwidacja chowu klatkowego czy transformacja sposobu żywienia to zdecydowanie najtrudniejsze wyzwanie przed którymi stoimy. Kiedy cel jest taki odległy, łatwiej popaść w apatię i beznadzieję, że to, co robimy, nie ma żadnego znaczenia. Ważne jest, żeby na co dzień zauważać małe sukcesy, co pozwala czerpać z tej pracy satysfakcję, a nadzieja na zmianę jest podtrzymywana.”

Andrew

Andrew w Otwartych Klatkach rozpoczynał jako doświadczony fotoreporter. Z biegiem czasu podjął własną inicjatywę, angażując się w projekty undercover, a materiał zdobyty na tej podstawie, był wręcz przełomowy dla toczącego się dyskursu odnośnie traktowania zwierząt gospodarskich. Ponadto, specjalizuje się w temacie transportu zwierząt oraz bierze czynny udział w kontrolach, służąc wiedzą ekspercką w tym temacie. Obecnie współpracuje z kolejnym pracownikiem undercover, nabierając przy tym coraz więcej doświadczenia w pracy z ukrytymi kamerami. 

elektrody do zabijania lisów znalezione podczas śledztwa
Photo: Andrew Skowron

Na pytanie o to, co sprawia, że podejmuje się działań śledczych, mówi: Byłem w miejscach, na widok których, większość ludzi odwraca wzrok. Przekonałem się do jakiego bestialstwa zdolny jest człowiek w imię swojej próżności. Nigdy nie wymarzę ze swoich wspomnień pisku nowonarodzonych prosiąt kastrowanych bez znieczulenia, dramatycznego widoku cieląt oddzielanych siłą od swoich matek. Nie zapomnę też lisów, które bronią się przed zaaplikowaniem elektrody do pyska i odbytu. Ani tego strachu i przerażenia, które mają wypisane na twarzach w ostatnich chwilach życia. Bo też na fotografiach te same zwierzęta drugi raz pojawiają się raczej sporadycznie – te, które udaje mi się udokumentować, w większości przypadków nie opuszczą terenu ferm żywe. Moją bronią jest aparat – kiedy zabieram się za pracę, zależy mi na tym, by zebrany materiał w możliwie najlepszy sposób przedstawiał, jak wyglądają realia chowu przemysłowego. Nie ma we mnie zgody na okrucieństwo wobec zwierząt.

 

Andrzej

“Będąc w grupie śledczej u jej początków, zajmowałem się przede wszystkim realizacją materiałów z ferm futrzarskich i ferm kur niosek, czyli pierwszych rzeczy, które robiliśmy. Obręb grupy śledczej w tamtych czasach był szeroki, specjalizacja nie była jeszcze tak bardzo zaawansowana jak jest teraz i osoby miały większy zakres obowiązków” – wspomina Andrzej. Pierwotnie zajmował się on głównie realizacją materiałów, planowaniem, w jaki sposób można je najefektywniej wykorzystać, następnie skupił się na kontakcie i współpracy z mediami.Przez jakiś czas nie byłem członkiem tego teamu, jednak współpraca przez te lata w ramach innych organizacji została utrzymana.” Andrzej zdecydował się na powrót w struktury organizacji na prośbę Bogny. W tym momencie specjalizuje się w pracy na poziomie międzynarodowym, pełniąc rolę osoby, która wspiera inne organizacje, szkoląc i służąc swoją fachową wiedzą by były one w stanie samodzielnie opracować zebrane zdjęcia i filmy oraz wykorzystać w odpowiedni sposób. Oprócz tego, zajmuje się gromadzeniem i weryfikacją informacji, komunikacją i rozwijaniem nowych umiejętności.

krowa na fermie
Photo: Andrew Skowron

Andrzej opowiedział również, co motywuje go do pracy śledczej: “Podchodzę do tematu bardzo zadaniowo. Dla mnie dużą satysfakcją jest zrealizowanie materiału i obserwowanie, co się  z nim dalej dzieje. Kiedy widzę, że po publikacji w mediach służy on innym osobom, reszcie organizacji do prowadzenia kampanii, osiąganiu postępu dla zwierząt, czy też zmian prawnych – których jednak nie było tak wiele, jak byśmy chcieli – wiem, że wykonaliśmy dobrą pracę. Wszyscy byliśmy bardzo rozczarowani porażką “Piątki dla zwierząt”, która była przypieczętowaniem myślenia o śledztwach. Kiedy projekt upadł, ciężko było zebrać motywację, że to, co robimy, przynosi efekt i jest satysfakcjonujące. Małe sukcesy i uczynienie ich bardziej mierzalnymi – jeśli masz perspektywę, że w wyniku twojego śledztwa, polityka dobrostanowa zmieni się na lepszą – pozwala podzielić postęp na mniejsze i bardziej osiągalne kroki. Jest we mnie bardzo dużo niezgody na niesprawiedliwość wobec zwierząt trzymanych na fermach. Moja praca to kamyczek, który mogę dołożyć, aby tę niesprawiedliwość zlikwidować. Chyba po prostu nie potrafię inaczej – to mnie głównie napędza. Oprócz tego widzę, że działając aktywnie od prawie 15 lat, mądre wykorzystanie materiałów, pozwala osiągać widoczny progres. Z perspektywy długofalowej, stosunek społeczeństwa wobec zwierząt  bardzo się zmienił. Nawet jeżeli trzy lata temu nie dało się przypieczętować “Piątki dla zwierząt”, temat zakazu hodowli zwierząt na futra jest zauważalnie mniej kontrowersyjny niż parę lat temu. Mimo iż zmiany nie są bardzo namacalne, świadomość ludzi postępuje. Myślę, że śledztwa i materiały medialne się do tego również przyczyniają.

Jak wygląda praca w zespole śledczym?

Czy podobne motywacje do pracy przy śledztwach dowodzą, że członkowie zespołu są zawsze ze sobą zgodni? Odpowiedzi na zadane pytanie podejmuje się Bogna: “Nie jesteśmy jednomyślni, różnimy się zdaniami wewnątrz zespołu. Jeśli chodzi o opinię czy priorytety w danych tematach, dyskusje często bywają bardzo gwałtowne. Wydaje mi się, że można to jednak traktować jako dodatkowy walor – dzięki temu jesteśmy w stanie wyjść poza swój punkt widzenia.”

W kolejnym tekście, aktywiści zdradzą szczegóły pracy w terenie, a także opowiedzą nieco więcej o pracy nad śledztwem w Rzeniszowie.